Pierwsza część „Time Riders'ów” nie była zła, ale też nie była bardzo dobra. Taka pomiędzy. Postanowiłam dać szansę jeszcze drugiemu tomowi i zobaczyć czy warto czytać tą serię dalej. Tak jak i poprzedniczka, nie jest to bardzo dobra pozycja, ale dla zabicia czasu może być. Chociaż momentami nawet wciąga.
Szkoda, że autor trochę mało poświęcił na opisanie dżungli sprzed 65 milionów lat. Mamy jej tylko ogólne zarysy, a naprawdę mógł wykreować przepiękny świat. Wprowadzone również do książki zostają tajemnicze, podobne do człowieka, stworzenia, które mogą zmienić bieg całej historii – to akurat było dobrym posunięciem. Co do samych bohaterów. Główne postacie czyli Liam, Maddy i Sal nie za bardzo się zmieniają. Mamy za to od groma nowych postaci: Edwarda, Howarda, Beki, Kelly'ego... można by tak wymieniać dosyć dłygo.
Powieść czyta się szybko ze względu na prosty język. Zawiera trochę więcej przemocy niż poprzedni tom. Momentami łatwa do przewidzenia. Pisząc tą recenzję, zauważam jak mój gust się zmienia. Dwa lata temu książka ta pewnie by mi się spodobała i to bardzo, a teraz jestem trochę zawiedziona.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/