est to druga część, więc musiałam i poznać pierwszą. Żeby się zbytnio nie rozpisywać, tamta wydała mi się krwawa, w niektórych momentach przerażająca (wszystko tak dokładnie opisane). Ale po skończeniu "Nieświętej Magii" byłam kompletnie zszokowana. To jest makabra! Tyle krwi, okropnych wydarzeń i to wszystko... ach, ciarki to jedna z objawów zaczytania się w tej książce. I chcąc nie chcąc czasami nieświadomie krzyczałam. Starałam się nie przywiązywać wagi, ale muszę: to, co bohaterowie robią i mówią jest okropne. Dużo wyzwisk, przekleństw i sytuacji, o których wolałabym nie pisać, choć każdy, kto przeczyta będzie wiedział, co mam na myśli. Jednak jest to ciekawa książka. I dużo szacunku dla autorki, bo wymyślenie całej tej fabuły na pewno nie było prostą sprawą. Podoba mi się też to, że głównym wątkiem nie jest miłość głównej bohaterki do mężczyzny, choć pojawia ich się aż dwóch (a jeden niekoniecznie pasuje mi do postaci Adonisa), a jej trudne życie i przeszłość. To najbardziej przykuło moją uwagę i znów podziw dla Stacii Kane, że w czasach przepełnionych romantycznym nastrojem, ona robi dość przykre zakończenie. Jest to książka, wydaje mi się, dla osób dojrzalszych i nie polecę jej nastolatkom, które buntują się, gdy coś w związku głównych bohaterów nie idzie po ich myśli. Za to bardziej przyziemne, a nie Dysney'owskie zakoczenie, wielki PLUS!