Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.
Wojna pomiędzy Izraelczykami a Arabami to konflikt, który od roku 1948, kiedy to powstało państwo Izrael toczy się na Bliskim Wschodzie. Konflikt ten pochłonął już wiele istnień zarówno ze strony arabskiej, jak i izraelskiej. „Drzewo migdałowe” to książka, która ukazuje właśnie ten konflikt i która pokazuje, że zbrojne akcje nie sprzyjają społeczeństwo..
Kiedy rozpoczynałam „Drzewo migdałowe” nie wiedziałam, czego mogę się w tej powieści spodziewać. Przeczytawszy opis, czułam, że nie będę miała do czynienia z książką łatwą i przyjemną, a to co w niej dostanę może wyzwolić we mnie wiele skrajnych ze sobą emocji. Niewiele się pomyliłam.
Ahmad Hamid to Palestyńczyk, który posiada niezwykłe zdolności z nauk ścisłych. Jest jednak Palestyńczykiem, Arabem. Chłopiec ten traci wszystko co miał, dom, ojca, który zawsze w niego wierzył. Wraz ze swoją rodziną mieszka w namiotach pod drzewem migdałowym, na którym chłopiec wraz z bratem oglądali okolice. Ahmad musi jako nastolatek zacząć pracować, aby zapewnić przetrwanie swojej rodzinie, jednak za sprawą swojego nauczyciela chłopak ma okazję studiowania na Uniwersytecie. Ahmad pnie się po stopniach kariery naukowej i cały czas pomaga swojej rodzinie. Z drugiej jednak strony jego młodszy brat Abbas nie rozumie postępowania Ahmada i z agresją izraelską chce walczyć agresją.
Książka Michelle Cohen Corasanti bardzo mnie poruszyła, gdyż o konflikcie na Bliskim Wschodzie słyszy się niemal cały czas, a tak naprawdę nie rozumie się cierpienia ludzi, którzy w tej wojnie cierpią. „Drzewo migdałowe” to opowieść o dążeniu do swoich marzeń, pomimo przeciwności losu. To książka o tym, że nie zawsze na agresję należy odpowiadać agresją. I w końcu to opowieść pokazująca, że w każdej wojnie najbardziej cierpią najmłodsi, którym nie tylko odbiera się domy, rodziców, ale przede wszystkim możliwość zmiany swojego życia.
Czytając „Drzewo migdałowe” za każdym razem mówiłam sobie, że czytany przez mnie rozdział będzie tym ostatnim, jednak nigdy tak nie było. Kończyłam książkę dopiero wtedy, kiedy oczy same mi się zamykały, a literki dosłownie biegały po kartach. Pani Corasanti stworzyła niesamowitą powieść od której ciężko było się oderwać i kiedy się ją skończyło chciało się poznać dalsze losy Ahmada i jego rodziny. Nie przypuszczałam, że „Drzewo migdałowe” wyzwoli we mnie, aż tak wiele emocji. To książka, która porusza dogłębnie i zmusza do zastanowienie co dla nas ważne i do czego tak naprawdę prowadzą konflikty zbrojne.
opublikowano:
http://feelsometimes.blogspot.com/2014/08/m-cohen-corasanti-...