Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz."
Czy jeden chłopak może spowodować, że władza zaczyna się bać? Tak. Jak nastolatek może zepsuć im dzień? Okazuje się, że na wiele sposobów.
„Legenda. Rebeliant” to pozycja, która ciekawiła mnie już od dnia premiery i w końcu miałam możliwość zapoznania się z debiutem literackim pani Marie Lu. I muszę przyznać, że naprawdę spodobała mi się, chociaż początek trochę mnie nużył, ale potem było już tylko lepiej.
Poznajcie Day'a. Jest to chłopak, który zrobi wszystko dla swoich bliskich, nawet w ekstremalnych sytuacjach nie myśli wyłącznie o sobie. Wychowany pośród gorszych dzielnic wie, że życie nie jest lekkie. June to rówieśniczka Day'a, ale pochodząca z bogatej rodziny, której członkowie powiązani są z wojskiem. Dziewczyna, podobnie jak chłopak, ma silny charakter i kocha swoją rodzinę. Myślę, że ci bohaterowie zostali wykreowani w naprawdę ciekawy i dobry sposób. Oboje szczerze polubiłam. Podobało mi się też to, że narracja prowadzona jest z punktu widzenia zarówno Day'a jak i June, dzięki temu mieliśmy możliwość poznania dwóch różnych opinii na temat tego samego świata. Nawet drugoplanowe postacie zapadną mi w pamięć, a w szczególności John i Kaede.
Świat przedstawiony też nie jest zły. Fajnym pomysłem były Próby, które oceniały zdolności dzieciaków. Im dalej zagłębiamy się w powieść, tym coraz więcej jego przerażających tajemnic odkrywamy i okazuje się, że nie wszystko jest takie idealne, jakby się na początku wydawało.
Od książki pani Lu nie mogłam się oderwać. Czytało się ją w niezwykle szybkim tempie. Na pewno sięgnę po dwa kolejne tomy, a tą trylogię chciałabym zobaczyć na wielkim ekranie.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/