Seria „Leniwa Niedziela” to nowa seria wydawnictwa Świat Książki, która gromadzi w sobie powieści z kręgu literatury kobiecej. Ostatnio, jako najnowszy kąsek z tego cyklu, możemy przeczytać książkę Mii March pt. „Poszukiwany Colin Firth”. Tytuł, nie powiem, chwytliwy, zwłaszcza, że wśród czytelniczek z pewnością istnieje spore grono fanek znanego angielskiego aktora. O czym jednak tak naprawdę jest ta historia? Na pewno nie o fascynacji do znanego aktora, o to nie należy się martwić. Ten tytuł to obyczajowa opowieść o trzech kobietach, które zmagają się z problemami rodzicielstwa, adopcji itp. I chociaż wątki są swego rodzaju trudnym tematem, to Mia March pozwala na zrelaksowanie się przy lekturze jej książki.
W pewnej nadmorskiej miejscowości w Maine poczynane są przygotowania do filmu ze znanym Colinem Firthem. To właśnie w tym wydarzeniu Gemma Hendricks widzi szansę dla siebie. Po utracie pracy i przerwie w małżeństwie wywiad ze znanym gwiazdorem byłby dla niej krokiem do odzyskania kariery dziennikarskiej. Jednak zupełnie inna historia stanie się motywem przewodnim jej pracy. Chwytająca za serce opowieść Bei Crane, która, jak się niespodziewanie dowiaduje, została adoptowana, oraz Veroniki Russo – jej biologicznej matki, stanie się wyznacznikiem jej nowej osoby. Zmagania z przeszłością czy też walka o lepsze jutro? – w życiu tych kobiet dzieje się wiele. Być może obecność znanego z książek pana Darcy okaże się znakiem na niebie…
„Poszukiwany Colin Firth” to już druga powieść Mii March, w której mamy do czynienia z obyczajową historią, w której przewija się motyw filmowy. Ostatnio była Meryl Streep, teraz Colin Firth… Taka wizytówka to fajna sprawa, zwłaszcza, jeśli powieści nie dotyczą bezpośrednio znanych nazwisk, jakie pojawiają się na łamach powieści pani March. Ta amerykańska powieściopisarka to przykład tego, jak skupić uwagę na swoich tytułach. Bo choć tytuły chwytliwe, to fabuła zwyczajna. Ale w bardzo pozytywny sposób. Co trzeba przyznać, historia w tej książce jest bardzo pozytywna – porusza, a jednak przyciąga z każdą stroną coraz bardziej. Mamy tu do czynienia z tematem adopcji i zmagań po latach, gdy sekret wychodzi na jaw. Wszystkiego po trochę. Pisarka udowadnia, że radzi sobie znakomicie z opowiadaniem w taki sposób, aby wywołać u czytelniczek i wzruszenie i szeroki uśmiech. A takich momentów w tym tytule nie brakuje.
Ta książka skupia w sobie historię trzech kobiet, jednak nie w dominujący sposób. Ciekawie wygląda fakt, że autorka postanowiła opowiedzieć po trochę o każdej z nich, przedstawiając ich punkt widzenia, ich spojrzenie na daną sytuację, jednak w sposób, aby żadna z nich nie dominowała w powieści. Przewija się przez nie wiele innych wątków, zwłaszcza ten dotyczący samego Colina Firtha, ale w taki sposób, że mamy pełną równowagę. Czytanie zatem jest podwójną przyjemnością – prócz ni krzty ckliwej historii, gdzie bohaterki są sympatyczne, chociaż w życiu miały nieźle pod górkę, otrzymujemy fajną opowieść, gdzie wszystkiego jest po trochę. Nikt ani nic się nie wyróżnia, co pewnie według niektórych może być uznane za brak jakichkolwiek wrażeń w książce, ale to dobra cecha. Powieść jest zwyczajna, spokojna i w sam raz na leniwą niedzielę.
Dla miłośniczek tego rodzaju literatury z pewnością będzie to przemiła lektura. „Poszukiwany Colin Firth” to opowieść spokojna, pełna radości i życiowych rozterek. Prócz ciekawej literatury z przesympatycznymi bohaterkami, możemy tu również spotkać wątki poboczne, które choć miały jedynie być lekkim chwytem, to dopełniają historię w stu procentach. Dlatego z pewnością przypadną do gustu każdemu, kto uwielbia obyczaj. Ale fani Colina Firtha też powinni czuć się zaintrygowani. Czy polecam? Z ogromną chęcią. Oby więcej podobnych historii!