"Kiedy umarłam, zostałam Aniołem Stróżem" (Wydawnictwo Otwarte, 2011, str. 7) - to zdanie zaczyna książkę i właściwie jest podsumowaniem całej fabuły. Margot trafia do nieokreślonego miejsca, gdzie spotyka Nan. Ta komunikuje jej, że właśnie umarła i wraca na ziemię, dano jej szansę bycia Aniołem Stróżem... samej siebie! Wraca jako Ruth, nagle i bez przygotowania. Jej pierwszym zadaniem jest uratowanie samej siebie ze szponów śmierci przy urodzeniu. A potem będzie tylko ciekawiej...
Jedyne przeszkolenie jakie otrzymała to zasady: obserwuj, chroń, rejestruj, kochaj. Takie właśnie, nie np. "zmieniaj, ingeruj, rób po swojemu, wkurzaj się". Dane przez Niebo zasady są dla Ruth bardzo ciężkie do przestrzegania. Ciężkie głównie dlatego, że Margot miała życie, które dało jej wiele cierpienia, w którym popełniła wiele błędów i odrzuciła bliskich. A dla Anioła Stróża mogłoby być możliwym wpłynąć na nią w pewien sposób, by to wszystko zmienić. I jak tu się od wprowadzania zmian powstrzymać? Już tylko podążanie za zasadami jest dla Ruth wystarczająco ciężkie, a do tego dochodzą wydarzenia, których nie rozumie i nie wie, jak z nimi sobie poradzić oraz demony próbujące zniszczyć ludzkie życie. Bycie Aniołem Stróżem zdecydowanie nie jest łatwe, szczególnie jeżeli nie słucha się porad "z góry", a osoba, którą się opiekujemy nie słucha naszych porad. Czy Ruth uda się zmienić życie Margot? A jeżeli tak, czy zmieni się ono na lepsze? Jakie mogą być konsekwencje wprowadzania zmian? Czy Ruth faktycznie wie, co jest najlepsze dla Margot? Jak to się skończy dla nich obu?
Zaczynając lekturę nie wiedziałam czego się spodziewać. Książek o aniołach jest już całkiem sporo. Najczęściej pełnią one w nich rolę słodkich aniołów lub demonicznych posłańców
Tutaj anioły są przedstawione w bardziej tradycyjny sposób - są Aniołami Stróżami, ich zadaniem jest opieka nad ludźmi, dzięki niej mają szansę awansować w hierarchii i trafić do Nieba. Zaczynając od opieki nad jedną osobą dotrzeć mogą do powstrzymywania tornad, trzęsień ziemi, komet. Niby zwyczajna wersja, ale jakże ciekawie przedstawiona! Bo oprócz poznawania roli aniołów możemy również obserwować je w akcji. Widzimy te, które już zrozumiały swoją rolę, te, które nie do końca mogą się z nią pogodzić, te, które zostały odrzucone przez osoby, którymi miały się opiekować, walczące z demonami. Jest to także książka o wyborach ludzkich, o ingerowaniu w życie osób, które kochamy, o życiu.
"Zawsze przy mnie stój" to naprawdę interesująca książka, przemująca, dobrze napisana. Nie ma tu fajerwerków, akcji pościgowo-niszczących czy gromowładnego boga. Jest zwykłe życie, ale przedstawione tak, że czasami prawie paznokcie obgryzałam. Bo jakże można czytać o dzieciństwie i młodości Margot bez zgrzytania zębami? Dlaczego komukolwiek miałby być dany aż taki los? Opisy życia w domu zastępczym i domu dziecka były wstrząsające. Bardzo podobał mi się także przedstawiony świat aniołów. Jest bardzo fajnie opisany, podobała mi się na przykład nowa wersja skrzydeł anielich. Jest to dla mnie ostatnia z czterech książek, które ostatnio wzbudziły we mnie zaskoczenie i duże zadowolenie z lektury.
Polecam "Zawsze przy mnie stój" każdemu. Myślę, że taka książka o wyborach, życiu, zmiana, nadziei nadaje się dla każdego z nas.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com]