Intrygująca okładka, interesujący opis, odległa przyszłość, dziewczyna-cyborg i miłość w czasie epidemii. Tak w kilku słowach można opisać "Cinder" Marissy Meyer. Pierwszy tom "Sagi Księżycowej" stał się niezaprzeczalnym hitem wśród pozycji dla młodzieży. Oryginalny pomysł i dokładne opracowanie sprawiło, że w szybkim tempie powieść zyskała rzesze fanów. Nie znajdziecie drugiej takiej książki.
Cinder jest mechanikiem, a jej życie przypomina historię kopciuszka. Macocha jej nienawidzi i obwinia za śmierć swojego męża, który zmarł krótko po adopcji Cinder. Starsza siostra również gardzi dziewczyną, a pocieszenie niesie jej wyłącznie młodsza siostra Peony. Szarą codzienność tytułowej bohaterki ubarwia towarzystwo androida. Jednak pewnego dnia jej życie staje na głowie, gdy do jej straganu podchodzi książę Kai. Ich pierwsze spotkanie na pewno nie będzie tym ostatnim.
Autorka umieściła dość ciekawe i zwyczajne wydarzenia, jakimi jest codzienna praca, zawieranie nowych znajomości, przygotowania do balu u księcia w zestawieniu z epidemią letumosis. Na tą chorobę nie ma lekarstwa, a każdy zarażony ginie. Rozpaczliwe próby wynalezienia antidotum spełzają na niczym. Motyw epidemii jest niezwykle dramatyczny, skłania do myślenia, wywołuje współczucie i wzruszenie u odbiorcy. Pokazuje realia życia rodzin osób chorych, panikę wśród ludzi zdrowych oraz powolną i pełną cierpienia śmierć osób objętych kwarantanną.
Oprócz wątku letumosis i dość oczywistego miłosnego, w książce pojawia się motyw Księżyca (Luny) i jego mieszkańców. Jesteśmy obserwatorami politycznych starć pomiędzy mieszkańcami obu "planet". Szczerze powiedziawszy jest to najbardziej przewidywalna część powieści. Nie pojawiło się nic, co by mnie zaskoczyło.
Mimo to, "Cinder" czytało mi się niezwykle przyjemnie. Gdy już rozpoczęłam czytanie, tylko zmęczenie było w stanie mi przerwać. Akcja jest dynamiczna, a miejscami nawet nieco dramatyczna. Fakt, iż główna bohaterka jest cyborgiem dodatkowo sprawia, że wydaje się nam niezwykła i jak najwięcej chcemy się o niej dowiedzieć, więc niecierpliwie przechodzimy ze strony na stronę, aby poznać jej dalsze losy.
Nie mogę się doczekać kolejnej części, jednak świadomość, że będzie się skupiać jeszcze bardziej na mieszkańcach Luny nieco mnie odrzuca. Jestem jednak pewna, że pierwsza część "Sagi Księżycowej" na pewno wam się spodoba.
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com