"Kara" to powieść drogi. Zarówno w sensie dosłownym, jak i w przenośnym. Trasa z Polski do Brukseli. Wewnętrzne rozliczenie z życiem i droga, jaką przebyła bohaterka. Kara podczas pobytu na stypendium znalazła miłość, związek, rodzinę, dziecko, przyjaciół, a jednocześnie odrzucenie, samotność, nieporadność, oszustwo, pokusy. Ta młoda kobieta jest rozdarta wewnętrznie, niepewna siebie, swoich celów, marzeń, pragnień. Te samotnie przemierzane tysiące kilometrów stają się okazją do refleksji, wspomnień, przemyśleń, stanięcia prawdą twarzą w twarz. Co się dzieje z jej życiem? Dlaczego wygląda tak, a nie inaczej? Jak powinna postąpić? Czy na końcu drogi czeka na nią szczęśliwe zakończenie?
Powieść jest dobrze napisana, rozwinięta, opowiedziana. Jest poprowadzona dwutorowo - poprzez przemyślenia Kary mamy okazję poznać jej życia, a przez wspomnienia przeczytanych listów - życie teściowej i nieżyjącego teścia. Zabieg jest całkiem ciekawy, opowieść też, jednak połączenie między nimi jest bardzo symboliczne, mam wrażenie, że niektóre osoby mogą pomyśleć "ale o co chodzi?".
Mimo tych wszystkich zalet i faktu, że książkę wypełniają uczucia, to książka nie wzbudziła we mnie prawie żadnych emocji. Nie czułam więzi z bohaterką, momentami wręcz mnie wkurzała i niezbyt ją polubiłam. Zresztą mam wrażenie, że żaden bohater nie wzbudził mej sympatii, chyba najbliżej był teść Kary, mimo wszystko. Myślę, że osobom, które przeżyły sytuacje chociaż częściowo podobne do tych opisywanych w książce może się ona wydać bardzo prawdziwą, może wręcz pomocną.
Książkę "Kara" otrzymałam w ramach akcji "Włóczykijka" -
http://spopa1.blogspot.com/p/woczykijka-regulamin.html
[Recenzję umieściłam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com]