Kolejna książka za którą chciałam się wziąć już od dłuższego czasu, ale jakoś nie miałam okazji. Przyznam, że miałam wielkie nadzieję co do tej książki. Bardzo lubię historię o skrytobójcach, a już uwielbiam kiedy są oni w dodatku magami. Nie jestem tak zachwycona jak się spodziewałam, ale nie jest też najgorzej. Na początku książka mnie trochę nudziła, musiałam się aż zmuszać, żeby ją dalej czytać. Zdecydowanie za dużo nużących opisów, co dla mnie było minusem, ale dla niektórych może być to plus. Przyznam za to, że jeżeli chodzi o opisy walk to byłam zachwycona. W niektórych książkach wystarczy jedna - dwie strony, w porywach, i po walce. Tutaj tak nie było, za co jestem niezmiernie wdzięczna! Mimo tego, że na początku miałam problemy z wciągnięciem się to później już poszło lepiej. Nie powiem, że jakoś specjalnie mnie ta książka pochłonęła, ale dobrze się ją czytało. Aż się skusiłam nawet na kolejną część! Bardzo polubiłam bohaterów, każdy z nich miał w sobie jakąś iskrę, dzięki której każda postać wydawała się żywa, co nie często się ostatnio zdarza w książkach, A może to tylko ja natrafiam na feralne? W każdym razie na końcu byłam tak zaintrygowana, że już sięgnęłam po następną część i jeżeli będzie tak dobra jak ta (mam nadzieję, że nawet lepsza) to z radością przeczytam całą serię.
Dla Durzo Blinta zabijanie to sztuka, a w tym mieście on jest największym artystą. Dla Merkuriusza przetrwanie nie jest rzeczą pewną. Nie ma żadnej gwarancji przeżycia. Jako szczur z ulicy wychował się w slumsach i nauczył się szybko oceniać ludzi. I podejmować ryzyko. Na przykład zgłaszając się na ucznia do Durzo Blinta. Jednak żeby zostać przyjętym do terminu, Merkuriusz musi odrzucić swoje dawn...