"Wakacyjne Noce Kitty" to już trzeci tom o przygodach Kitty Norville, wilkołaczki prowadzącej audycję "Nocna Godzina", której tematem przewodnim są zjawiska nadprzyrodzone. Tym razem główna bohaterka robi sobie przerwę od radiowego zgiełku i postanawia odpocząć w swoim domku w małym miasteczku. Tam skupia się na pisaniu własnej książki, opartej na faktach z jej życia.
Jednak względny spokój zostaje zakłócony... Kitty pewnego ranka znajduje na werandzie wypatroszonego królika, którego krwią został namalowany wielki krzyż na jej drzwiach. Kto chce się jej pozbyć ?? Kitty nie ma czasu by nad tym się zastanawiać. Czeka ją niezapowiedziana wizyta jej przyjaciół: Bena i Cormaca. Z jakiego powodu przyjechali ??
Tego już dowiecie się czytając książkę.
Powiem tylko, że ten wątek jest jednym z głównych i najciekawszych.
Nie podobały mi się dwie rzczy. Po pierwsze wątek miłosny. Po drugie akcja w środowisku prawniczym.
Tuż po przyjeździe do Kitty, Cormaca i Bena, łowca i wilkołak zbliżają się do siebie. Uzupełniają się, droczą i żartują. I to jest cudowne. Mamy wrażenie, że wreszcie się zejdą. Jednak mniej więcej w połowie ksiązki, wszystko wywraca się do góry nogami, a Kitty wiąże się z Benem...
W ten sposób dochodzimy do momentu, który strasznie mnie zawiódł. Moim zdaniem Kitty nie pasuje do Bena. Mimo to uważam, że Carrie Vaughn specjalnie robi wszystko by ich rozdzielić. Przez to książka jest oryginalna. Prawdziwa miłość dojrzewa powoli. Podejrzewam, że jeśli autorka zrobi parę z Cormaca i Kitty to dopiero pod koniec serii. Z drugiej strony to nawet się z tego cieszę. Przynajmniej nie czytamy o cukierkowej miłości, która trwa i trwa jak np. w "Zmierzchu", gdzie główni bohaterowie są razem już w pierwszym tomie. Nie zniosłabym czytania o przesłodzonej miłości, aż przez dziewięć tomów serii.
Środowisko prawnicze, które utrzymuje się przez drugą połowę książki, powiedzmy sobie szczerze jest nudne. Dzieje się coraz mniej, akcja spowalnia. Potencjalny czytelnik mógłby śmiało zasnąć.
Jednak jest coś za co dziękuję autorce. Czytając o tym jak Ben, stara się zebrać dowody, by wybronić swego klienta, a szansa na wygranie sprawy jest jak 1 do 1000 zrozumiałam coś bardzo ważnego. Nie dałabym rady w zawodzie adwokata. To nie na moje nerwy. Postanowiłam skorzystać z planu B i zostać dziennikarką. Między tymi dwoma zawodami wahałam się już sporo czasu, nie mogąc się zdecydować. Dlatego dziękuje Carrie Vaughn za to, że pomogła mi wreszcie wybrać.
Plusem książki jest niebywały humor, zwłaszcza Cormaca :serduszka: Zresztą sami zobaczcie jak skomentował pojawienie się wypatroszonego królika na werandzie Kitty:
"Dopóki ten gliniarz tam siedzi, nikt nie zbliży się na odległość kilometra do mojego domu, żeby rzucać jakąkolwiek klątwę. A w każdym razie nikt inteligentny.
- Przynajmniej rano nie będę miała króliczych flaków na całej werandzie.[Kitty]
- Jesteś wilkołakiem, myślałem, że lubisz takie rzeczy. Świeże mięso z dostawą prosto pod drzwi. Może to tajemniczy wielbiciel.[Cormac]"
W ksiażce jest wiele tego typu wypowiedzi. To dzięki Cormacowi książka jest lekka, świeża i pełna ciepła. Jego ironiczne uwagi i żarty, za każdym razem sprawiają, że chce mi się śmiać i cieszyć życiem.
W każdym tomie pojawia się coś nowego o czym jest mało książek. Pierwszy tom był zwykły, nawet klasyczny: o wampirach i wilkołakach. Drugi zaczął bardziej zachwycać - pojawiają się jaguarołaki. W "Wakacyjnych nocach Kitty" mamy do czynienia ze zwierzołakami. Czym są ?? Zajrzyjcie do książki.
Jestem ciekawa co takiego wymyśli autorka w kolejnych tomach. Mam nadzieję, że znów będzie to coś nowego.
Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że seria "Kitty Norville" jest jedną z moich ulubionych. Polecam ją każdemu !!
Więcej moich recenzji znajdziecie na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com