Przyznam, że miałam pewne wątpliwości czy mi się spodoba. Po ostatniej książce naprawdę chciałam wpaść na coś ciekawego. Nie zawiodłam się, ale też nie jestem jakoś specjalnie zachwycona. Historia tak jak wszystkie teraz o miłości od pierwszego wejrzenia z dodatkiem paranormalności. Aczkolwiek muszę przyznać, że podobali mi się bohaterowie. Mieli w sobie taką iskierkę, która sprawiła, że od razu ich polubiłam. Może tu chodzić o to, że Alexia nie jest fajtłapą i umie walczyć o swoje, co bardzo lubię w żeńskich postaciach. Po tym jak ginie jej rodzina Alexia zaciąga się do Armii, gdzie chroni mur między rasą ludzką, a zmiennokształtną. Po raz pierwszy zdarzyło mi się natrafić na książkę, gdzie zwierzaki są postrzegane jako wynaturzone bestie i wcale nie dlatego, że chcą aby ludzie trzymali się z dala od nich. Ale zawsze musi się trafić jakiś złoty okaz, który wcale nie jest taki bestialski. Mimo tego iż Alexia na co dzień zabija zmiennokształtnych pozwoliła się Andorowi żyć, a to tylko dlatego, że zaginęli zmiennokształtni, którzy mogą znajdować się na ziemiach ludzi.
Andor jest oczywiście przystojny, pociągający i... jest zmiennokształtny.
Podobała mi się cała historia, mogę książkę z czystym sumieniem polecić osobą pełnoletnim. Nie jest to lektura wysokich lotów, ale do najgorszych też się nie zalicza. Jest idealna do czytania przed snem, jednak nie polecam czytać jej w miejscu publicznym, gdzie ludzie zaglądają tobie przez ramie. Nie zawaham się również sięgnąć po drugą część, gdy takowa zostanie wydana.
www.magia-czytania.blogspot.com