“Czasami ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają - wyjaśniłam.
Isaac spojrzał na mnie ze zdumieniem.
- No jasne, oczywiście. Ale i tak należy ich dotrzymywać. Na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu.”
Autor na początku powieści zaznacza, że wszystko to co dalej przeczytamy, to czysta fikcja. Ja osobiście mam odmienne zdanie. Dla mnie wyglądało to niezwykle realistycznie.
Szczerze polubiłam dwójkę głównych bohaterów. Może i różnią się od siebie pod niektórymi względami, ale ich uczucie jest prawdziwe. Hazel to buntowniczka, lubi postawić na swoim i ma obsesję na punkcie jednej książki. Augustus to chłopak, który chciałby zostać zapamiętany i słynie ze swojego pokręconego humoru. Są to osoby, które nawet pomimo świadomości tego, że niedługo umrą, chcą żyć.
„Prawdziwi bohaterowie to nie są ludzie, którzy robią różne rzeczy. Prawdziwi bohaterowie ZAUWAŻAJĄ różne rzeczy, zwracają na nie uwagę.”
Pomimo trudnego tematu książki czytało się ją naprawdę lekko. Jest to zasługa języka jakim posługuje się autor. Nie jest on skomplikowany, nie pojawiają się trudne wyrażenia. Rozmowy bohaterów, które czasami dotyczyły śmierci, były naprawdę świetnie napisane. Uwielbiałam to słowne droczenie się pomiędzy Hazel i Gusem. Sama nawet nie wiem kiedy pojawiło się zakończenie. Powieść Johna Greena pokazuje, że powinniśmy korzystać z czasu jaki został nam dany, robić coś co nas uszczęśliwia.
Po lekturze „Gwiazd naszych wina” na pewno sięgnę po inne powieści Johna Greena.
W kinach pojawił się film na podstawie tej książki i chciałabym go zobaczyć. W rolach głównych Shailenne Woodley i Ansel Eglort. Mam nadzieję, że nie zniszczą niczego i zachowają to co najważniejsze.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/