Miłość bez scenariusza

Recenzja książki Miłość: Miłość bez scenariusza
Sława, pieniądze, uznanie innych, większość ludzi o tym marzy, ale udaje się nielicznym. Pani Tina Reber napisała „Miłość bez scenariusza” i ukazała życie gwiazdy kina od strony, której nikt nie bierze pod uwagę.


Ryan Christensen jest znanym aktorem i podczas kręcenia nowego filmu ucieka do pubu, aby schować się przed tłumem wielbicielek. Tam poznaje właścicielkę Taryn Mitchell, pozornie odporną na jego wdzięki, z którą szybko znajduje nić porozumienia a ich przyjaźń zaczyna przeistaczać się w coś więcej, jednak spotykają wiele przeszkód na swojej drodze do szczęścia.


Główną bohaterka jest Taryn, dwudziestosiedmioletnia bizneswoman. Piękną, mądra i bardzo lojalna wobec bliskich. Łatwo ją polubić szczególnie, że nie poddała się szaleństwu na punkcie znanego aktora. Jej zachowanie jest godne podziwu, starała się otoczyć chłopaka opieką i dać bezpieczny azyl, w którym mógł być sobą. Ryan to docenił i od razu dostrzegłam, że dziewczyna mu się po prostu spodobała. Jest bardzo wrażliwym mężczyzną, który szuka szczerego uczucia. Wiele prób wystawiło ich związek na szwank, ale co się dziwić skoro tabloidy wyolbrzymiają wszystko a nawet kłamią o rzekomych romansach gwiazd. Bohaterowie muszą sobie niezwykle ufać podczas otaczającej ich obłudy oraz rozhisteryzowanych fanek, które są wstanie zrobić prawie wszystko, aby zbliżyć się do Ryana, co zagrozić życiu bohaterów. Pozostali bohaterowie, również są warci poznania, szczególnie przyjaciele bohaterki, który otoczyli ją opieką i wspierali w najbardziej dramatycznych chwilach- które nawiasem mówiąc wycisły łzy z moich oczu.


Książka jest podzielona na rozdziały, narracja pierwszoosobowa prowadzona przez Taryn. Książkę czyta się bardzo szybko dzięki wciągającej fabule i tu muszę zaznaczyć, że lektura do cienkich nie należy. Wiele wydawnictw dzieli powieści na dwie a tu mamy wspaniałe 680 stron powieści. Bardzo mnie to ciesz szczególnie, że czytało mi się przyjemnie i nie chciałam jej za szybko skończyć, a taka rozpiętość pozwoliła mi cieszyć się porządną lekturą. Seks w książce jest obecny, lecz brak szczegółów i ostrości, a tego mi brakowało, choć nie jest to erotyk a romans.


„Miłość bez scenariusza” mogłabym podzielić na dwie części, pierwsza jest lekka i przyjemna, podczas której poznajemy bohaterów i świetnie się bawimy. Druga jest cięższa i tu nieraz czułam zdenerwowanie, co wydarzy się dalej. Lekko przewidywalny był czarny charakter i od początku wiedziałam, kto knuje przeciwko zakochanej parze. Autorka ukazuje świat show biznesu, jako pełen wyrzeczeń, gdzie prywatność jest towarem deficytowym a prawdziwych przyjaciół bardzo trudno znaleźć.


„Miłość bez scenariusza” jest idealnym romansem, który celująco wpasowuje się w gusta kobiet. Namiętność mnie oszołomiła a miłość rozczuliła. Z wielką uwagą śledziłam uczucie między bohaterami, które rodziło się na moich oczach. Oszalałam na punkcie bohaterów i z niecierpliwością czekam na drugą część, by ponownie zagłębić się w wyśmienitej lekturze.


Polecam 5/6
0 0
Dodał:
Dodano: 23 VI 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 249
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 36 lat
Z nami od: 26 IV 2013

Recenzowana książka

Miłość: Miłość bez scenariusza



Ryan Christensen jest aktorem - z punktu widzenia postronnego obserwatora - posiadającym wszystko: popularność, pieniądze, tysiące kobiet zdolnych do wielu rzeczy (żeby nie powiedzieć - do wszystkiego), żeby choć przez chwilę zobaczyć jego przystojną twarz. Taryn Mitchell natomiast ma blade pojęcie kim jest i irytację wzbudza w niej zachwyt spowodowany jednym - jej zdaniem zwyczajnym - człowiekiem...

Ocena czytelników: 4.64 (głosów: 7)