Kiedy jest się kimś zwyczajnym, nie wyróżniającym, szarym to człowiek marzy o takich rzeczach jak sława, pieniądze, splendor czy czymś co pozwoli wyróżnić się od innych. Wyobraź sobie, że żyjesz w odległym czasie, gdzie krajami rządzą jeszcze monarchowie i okazuje się, że możesz stanąć na szczycie jednego z tych państw jako fałszywy władca. Podejmiesz wyzwanie?
Cregan to arystokrata, który podróżuje i szuka chłopców, który będą chcieli spełnić jego wolę. Poprzednie zdanie brzmi tak bardzo dwuznacznie w dzisiejszych czasach, ale nie obawiajcie się! W tej historii nie ma żadnych pedofilskich zapędów. Bohater zna tajemnicę, o której pojęcie mają tylko regenci królestwa, dlatego w przypływie rządzy władzy i pod pozorem ratowania kraju obmyśla chytry plan. Ku szczęściu Cregana udaje mu się znaleźć trzech chłopców: Tobiasa, Rodena i Sage. Każdy z nich musi przejść specjalnie opracowane szkolenie, by… no właśnie!
Książkę kupiłam pod wpływem impulsu, a raczej tego, że Natalie ją chciała, co mnie zachęciło, bo zgadzamy się w wielu sprawach. 18 złotych to nie wielki majątek, więc skusiłam się, nawet jeśli miałaby mi się nie spodobać. Kiedy siedziałam w pociągu relacji Warszawa Wschodnia -> miejsce mojego zamieszania, zaczęłam Fałszywego księcia czytać, bo co innego można robić przez ponad cztery godziny? Szczerze pisząc początek w ogóle mnie nie porwał, ale że nie miałam (prawie) nic innego przy sobie trochę zmuszając się kontynuowałam. W domu nastąpiła zmiana o 360 stopni, nie mogłam oderwać się od lektury. O ile pierwsze rozdziały trochę wlekły się oraz przynudzały tak im dalej w las (szczerze! bo z czego są kartki?!) tym więcej intryg, tajemnic, brutalności i każdego określenia jakiego można użyć do opisania dobrej książki.
Genialnie przemyślana akcja, fabuła oraz doskonale zarysowane postacie dają czytelnikowi niezapomniane wrażenia. Tajemnica, która towarzyszyła całej oprawie była ta mistrzowsko opracowana, że do samego końca (a raczej chwili, w której autorka odkrywa przed nami prawdę) nie miałam pojęcia kto kim dokładnie jest, a na ogół szybko odgaduję takie sprawy (ten zmysł detektywa, ale to pozostałości z gimnazjum…nie Sherlock).
Gdy zaczęłam lekturę nie miałam pojęcia w jakim gatunku literackim będę się obracać, ani do zaoferowania pod względem warsztatu pisarskiego ma autorka. Jednak skutecznie i miło mnie zaskoczyła. Chociaż akcja rozgrywa się w dosyć odległych nam czasach to postacie są bardzo uwspółcześnione. Nie znajdziecie dialogów rodem z dzieł Szekspira czy jego przodków. Fabuła ani do najłatwiejszych ani najtrudniejszych nie należy, dlatego jej poziom umieściłabym gdzieś po środku, ale w sumie całość jest opisana w dość lekki oraz przystępny dla każdego sposób.
Żałuję, że nie kupiłam od razu drugiego tomu, bo jestem ciekawa, czym dalej może zaskoczyć autorka. Ze swojej strony ogromnie polecam!
everydayxbook.blogspot.com