Erica Spindler to kolejna z autorek, po której książki sięgam w ciemno. Wiem, że czas spędzony przy lekturze pisanej jej piórem nie będzie czasem straconym. Dlatego też, gdy nadarzyła się okazja sięgnięcia po wznowienie przez wydawnictwo Harlequin Mira jej książki z 2003 roku Wyścig ze śmiercią zrobiłam to z wielką przyjemnością i niegasnącym oczekiwaniem.
Liz Ames, psycholożka z zawodu, po załamaniu nerwowym przenosi się na wyspę Key West na Florydzie. Jak się okazuje jej siostra Rachel, która jest pastorem, ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Kobieta pragnie rozwikłać tą zagadkę, i jeśli jest jeszcze taka możliwość odnaleźć siostrę żywą. Na rajskiej wyspie okazuje się, że w zaginięcie pani pastor zamieszana jest sekta Rogaty Kwiat. Niestety nikt jej nie wierzy, ani policja z wyspy, ani eks- policjant Rick, nie potrafią zrozumieć jej obaw. Z dnia na dzień giną kolejni ludzie, a Liz rozpoczyna snuć domysły, że w sprawę zamieszanych jest coraz więcej mieszkańców rajskiej wyspy. Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Komu zaufać? A może umysł Liz zaczynać płatać jej figla?
Wyścig ze śmiercią, to świetnie skonstruowany thriller. Intryga goni intrygę, w fabułę świetnie wplecione wątki sekt. Występuję również wątek miłosny, który na szczęście nie przytłacza, a jest jedynie dodatkiem do fabuły. Liz Ames to bohaterka, którą da się lubić. Autorka skupiła się na jej emocjach, przemyśleniach, zauważamy duże zaangażowanie kobiety w odszukanie swojej siostry.
Historia trochę przewidywalna. Dość wcześnie wpadłam na sprawcę/sprawców morderstw na wyspie. Niewielki minus to trochę naciągane zakończenie. Czegoś takiego nie spodziewałam się po autorce – brak pomysłu? Nie mam pojęcia.
Pomimo to autorka do mnie przemawia. Prosty, niewyszukany język, świetnie skonstruowana fabuła, mnóstwo ciekawych wątków wplecionych w historię, dynamiczna akcja – wszystko to powoduje, że książkę czyta się z wielką przyjemnością.