Tatuś Muminka i morze to dziwna książka. Na pozór jest to powieść dla dzieci, pełna śmiesznych stworków o wielkich uszach i z ogonami, adaptowanymi przez Tove Jansson z ludowych bajek, ale w swej głębszej warstwie jest to niezwykle głęboka analiza samotności przeżywanej na kilku płaszczyznach i o sposobach na wyjście z osamotnienia.
Kluczem do powieści jest Buka – nieokreślony potwór, który roztacza wokół siebie lęk i mrozi ziemię pod swoimi stopami, a przy tym jest ściągany przez każde światło, do którego ciągnie jak ćma w nadziei na ogrzanie się. Buka pełni rolę zwornika problemów wszystkich postaci występujących w książce, symbolizuje ich własną pojedynczość i zamknięcie w monadach własnych pragnień i marzeń, beznadziejnie oddzielających ich od innych pokrewnych im przecież stworzeń. Samotny jest Tatuś Muminka, na przekór swoim mieszczańskim przyzwyczajeniom rojący o życiu pełnym przygód na wyspie z latarnią morską, samotna jest Mamusia Muminka, w imię miłości do męża rezygnująca ze swojego ciepłego domu w Dolinie Muminków, a potem – zamknięta na skalistej wyspie – uciekająca w świat wyobrażony za pomocą kredek i farbek. Samotny jest sam Muminek, który, choć gruby i śmieszny, stara się zdobyć sympatię pięknego i próżnego Konika Morskiego. Samotna jest Mała Mi, poraniona tak głęboko pobytem w domu dziecka, że zagubiła wszelkie ludzkie odruchy, opancerzona swoją twardością i cynizmem. I wreszcie samotny jest Latarnik, który porzucił latarnię, zostawiwszy na ścianie wiersze rodem ze szpitali psychiatrycznych.
Wszyscy przeżywają na swój sposób odcięcie od innych, miotają się po Wyspie Tatusia próbując w śmieszny sposób zbudować na niej swoje małe przystanie życiowe, uwić gniazda w sam raz dla długouchych trolli. I dopiero wielki sztorm pokazuje im, że te wszystkie zabiegi są bezskuteczne, że nie uciekną ani przed samymi sobą, ani przed swoją bezradnością, gdyż są tylko małymi, grubymi trollami, bezradnymi wobec furii morza. Ich powrót do Doliny Muminków nie jest jednak klęską – przezwyciężyli samotność stworzoną przez egoistyczne rojenia, już nie chcą być latarnikami, podróżnikami i kochankami pięknych Koni Morskich. Chcą być sobą: może nieco nieporadnymi i grubawymi, ale przyzwoitymi i kochającymi Muminkami.
Symbolem tego odtajania emocji jest Buka, która w początkowych rozdziałach płynęła przez morze na krze stworzonej przez jej zmrożone ciało, a na końcu staje się ciepła, gdyż Muminek wychodził do niej co noc z lampą, by z litością patrzeć na jej przerażającą tęsknotę za ciepłem.
Tatuś Muminka jest trudną powieścią dla dorosłych, ukrytą niezwykle sprawnie w magicznych realiach powieści dla dzieci – może dlatego był i będzie czytany przez kolejne pokolenia, które muszą zmierzyć się z własną samotnością.