Słodka śmierć

Recenzja książki Słodka śmierć
Żaden chyba człowiek nie jest do końca świadom tego, jak zareaguje, gdy zginie najbliższa mu osoba. Czy pomimo próśb i gróźb najbliższych, nie będziemy za wszelką cenę na własny koszt i odpowiedzialność szukać sprawcy, aby sprawiedliwości stało się za dość? Niby jesteśmy świadomi niebezpieczeństwa, ale coś z tyłu głowy mówi nam, co innego. Jeśli nie my to, kto? Nikomu tak nie zależy jak nam. Mamy wrażenie, że sprawa od wielu dni stoi w miejscu, nikt nic nie robi.
Słodka śmierć to już trzecia część przygód o inspektorze Cato Isaksenie. Jednak tym razem cała uwaga skupia się na jego partnerce zawodowej – Marian Dahle. Martin Egge, szef policji kryminalnej ulega wypadkowi. Jak się okazuje nie jest to zwykły wypadek, ktoś próbował go zabić. Mężczyzna jest w ciężkim stanie i w śpiączce trafia do szpitala. Niestety pomimo fachowej pomocy, umiera. Wszystkie ślady wskazują na to, że mężczyznę uduszono w pokoju szpitalnym. Sprawą zajmuje się Cato Isaksen. Jednak Marian, jako bliskiej przyjaciółce Martina, wydaje się, że w historii jest sporo niedomówień.
Czy bliski kontakt ze zmarłym nie zakłóci dochodzenia? Czy Marian, będzie potrafiła oddzielić życie zawodowe od prywatnego? Jaką tajemnicę ukrywał Martin Egge?
Unni Lindell snuje przed nami kolejną, niesamowitą historię. Jak zawsze mnóstwo tu zagadek, niedomówień, bohaterów głównych jak i pobocznych, którzy wniosą wiele do historii. Tym razem autorka skupia się na osobie Marian, dzięki czemu poznajemy ją bardziej, jednak nie na tyle na ile byśmy chcieli. Marian to bardzo skryta kobieta, która nie lubi o sobie mówić, ukrywa swoje uczucia. Wyznaje zasadę: żyj tak jakby dziś, to był twój ostatni dzień życia.
Wszystko, co robiła, było strategiczną zagrywką dla umocnienia jej własnej pozycji. Wszystkich ich wystrychnęła na dudków. Wyszli na ślepych, beznadziejnych głupców. (str.352)
…Marian jest geniuszem, natomiast pracując swoimi metodami, wydaje wojnę całemu wydziałowi. Jej przesłanie jest jasne jak słońce: Nie respektuję praw ani reguł, liczą się tylko rezultaty. (str. 353)
Potrafiła wyczuwać myśli i kłamstwa zabójców, umiała wyobrazić sobie siebie w ich sytuacji i analizować, jak sama postąpiłaby na ich miejscu, choć nie była taka jak oni.(str.446)

W sprawie pojawia się nowy wątek, śmierć malutkiego dziewięciomiesięcznego Gustavka, który powróci po latach i wniesie wiele nowych wątków w rozpracowywaną właśnie sprawę.
Historia jest dobra, jednak nie bardzo dobra. Akcja rozkręca się powoli, by przyśpieszyć tak jak lubię gdzieś około połowy wydarzeń. Możliwe, że jest to spowodowane skupieniem się na Marian i „rozebraniu” jej osoby na części pierwsze. Dopiero, gdy pojawia się Cato Isaksen akcja przyśpiesza, spotykamy Marian – zwalnia, i tak przez jakiś czas.
Pomimo wszystko, Słodka śmierć to przyjemna lektura. Ciekawe wątki, interesujący bohaterzy, pojawia się nawet polski akcent, mnóstwo różnorakich emocji. To już wystarczy, aby historia mnie zainteresowała.
0 0
Dodał:
Dodano: 17 VI 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 130
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 41 lat
Z nami od: 25 IV 2013

Recenzowana książka

Słodka śmierć



Inspektor Cato Isaksen ma do rozwiązania trudną sprawę z własnego podwórka. Szef policji kryminalnej ulega wypadkowi, w śpiączce trafia do szpitala i umiera. Okazuje się jednak, że jego śmierć nie nastąpiła z powodu komplikacji powypadkowych. Cato bierze sobie do pomocy Marian Dahle, która była blisko zaprzyjaźniona z ofiarą. Szereg posunięć Marian staje się z czasem dość podejrzanych...

Ocena czytelników: 4.25 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5