Nie wiem czy inni czytelnicy też tak uważają, ale według mnie, to jedno zdanie, które zawsze zacytowane jest na okładce z przodu książki, mówi o niej naprawdę sporo i czasami wręcz to jak ono brzmi, zaważa na lekturze i tym czy ktoś sięgnie po książkę, czy odłoży ją z powrotem na półkę. W książce z dzisiejszej recenzji zdecydowanie jest ono bardzo przekonujące, przynajmniej dla fanów takiej prawdziwej sensacji z polityką w tle. Właściwie to trudno mi jednoznacznie określić czy jest tu też kryminał czy thriller, bo chyba i to i to po trochę. To połączenie wszystkich "ciężkich" jak często się je określa gatunków.
"419 wielki przekręt" to powieść równie zagadkowa i fascynująca jak jej tytuł. Autorem jest człowiek o bardzo zróżnicowanych zainteresowaniach i o bogatym doświadczeniu, które z pewnoscia przydaje mu się w trakcie tworzenia kolejnych tytułów. Will Ferguson jest pisarzem kanadyjskim, ukończył szkołę filmową na York University w Toronto (pisanie scenariuszy i produkcja filmowa) i mogę z całą szczerością potwierdzić, że jego wykształcenie da się odczuć podczas lektury. Ja sama czułam się jak podczas oglądania naprawdę świetnego serialu. Jako nastolatek Will mieszkał i pracował w Ekwadorze z ramienia korpusu pokoju. Spędził też pięć lat w Japonii, a następnie przeszedł w deszczu całą Irlandię Północną. Podróżował też do Argentyny i Indonezji. W roku 2010 napisał scenariusz zamknięcia Igrzysk Olimpijskich w Vancouver. Wielokrotnie nagradzany przez krytykę i czytelników za swoje powieści, książki podróżnicze i wspomnieniowe. Obecnie mieszka w Kanadzie z rodziną.
Chyba na wszystkich jego życiorys zrobił wrażenie, nie dziwi więc fakt, że ma naprawdę genialne pomysły i potrafi szczegółowo wprowadzić czytelnika w historie, opisując dokładnie krajobrazy, politykę i inne detale w fabule.
Wszystko rozpoczyna się w Calgary, gdzie w wyniku wypadku samochodowego ginie Henry Curtis. Policja podejrzewa zepchnięcie z mostu. Każdy jednak widzi to inaczej, dla jednych jest to oczywiste morderstwo, dla innych samobójstwo. Henry był spokojnym emerytowanym nauczycielem, który wiódł normalne życie. Jednak jest pewien szczegół, który może zaważyć na śledztwie. Niedawno Henry otrzymał z Afryki pewien e-mail, w którym proszono go o opiekę nad osieroconą nigeryjską dziedziczką fortuny. Tutaj rozpoczyna się seria zdarzeń, które nie tylko doprowadzają do bankructwa Henry'ego, jego poniekąd załamania, ale i śmierci. Jego córka Lara jest zdeterminowana by odkryć prawdę i odnaleźć morderców swego ojca, nie zdaje sobie jednak sprawy, w jak niebezpieczną i skomplikowaną rozgrywkę chce się wmieszać.
Powieść jest wręcz wychwalana z tyłu okładki przez krytyków, ja muszę się z nimi zgodzić. Niestety mimo, że chciałam trochę odmienić recenzje po wielu pozytywnych, kolejny raz muszę pochwalić książkę i dać jej prawie największą notę. Powieść jest fantastyczna, czyta się ją szybko, jest ciągła akcja, nie ma fragmentów gdy nic się nie dzieje, autor ciągle dorzuca nowe wątki. Bohaterowie są bardzo dobrze rozpisani i w miarę upływu stron poznajemy coraz więcej faktów z ich życia i ich tajemnic. Mogłabym się jedynie przyczepić do tego, że czasami niektóre momenty były już tak skomplikowane, zwłaszcza gdy dochodziło do nich słownictwo, które także fragmentami było trudne, że musiałam przeczytać coś dwa razy by zrozumieć. Jednak z drugiej strony nawet i to wzbudzało mój zachwyt, bo świadczyło o profesjonalizmie autora, który naprawdę wydaje się być obeznany w tych tematach. Nie mogę więc odradzać, ani wstrzymywać od tej lektury, a jedynie zachęcać bo warto.