Cyfrowa twierdza to pierwsza - co podkreślę - książka znanego i wzbudzającego kontrowersje na całym świecie pisarza Dana Browna.
Sięgnęłam do niej na fali popularności autora, gdyż mniej lub bardziej zdrowa ciekawość nie pozwoliła przejść obok tej książki obojętnie.
Główną bohaterką jest Susan Fletcher. Pracuje ona jako główny kryptograf w rządowej agencji NSA, mającej na celu przechwytywanie niebezpiecznych informacji. Cała agencja wykorzystuje do swych badań tajny superkomputer, łamiący wszystkie kody. Jego istnienie objęte jest tajemnicą ze względu na panikę, którą mógłby wywołać w laickim społeczeństwie.
Oczywiście głównym wątkiem jest sprawa zaszyfrowanej wiadomości-wirusa, który w akcie zemsty, podsyła agencji jej były pracownik Tankando. W miarę rozwoju wydarzeń dowiadujemy się, że narzeczony Susan, jako biegły lingwista został poproszony o pomoc. Miało stać się to pretekstem i okazją do jego zabicia przez Strathmore'a. Tutaj z kolei wyłania się drugi wątek - nieszczęśliwa miłość szefa do swej protegowanej, który zrobi wszystko, by z nią być. Całość kończy się dobrze, czyli już w tej chwili można przewidzieć jej zakończenie. Na obronę tej przewidywalności mogę dodać, że wątki się przeplatają w interesujący sposób, a punkt kulminacyjny jest bardzo rozbudowany.
Mimo iż jest to pierwsza książka Browna, ja miałam tę przyjemność sięgnąć do niej jako trzecią. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że różni się od
Kodu da Vinci czy
Aniołów i Demonów - głównie tematyką. To jest wielki plus. One bowiem dotykają spraw symboliki szeroko pojętej i nawiązują do bardzo czułych punktów religii. Podejrzewam że właśnie kontrowersyjne pomysły Browna przyniosły mu taką popularność.
Minusem z kolei dla mnie była tendencja do sposobu kreacji głównych bohaterek Dana. Wszystkie to piękne brunetki o oliwkowej cerze. Rzec by można, że jest to nieistotne, a sam autor ma prawo do własnych upodobań, jednak mógłby wprowadzić nieco różnorodności, co potwierdzałoby teorię o jego wszechstronności.
Wracając jednak do oceny książki muszę powiedzieć, że warto ją przeczytać. Polecam ją każdemu, kto zna już inne spośród wymienionych tu tytułów i chce poznać twórczość Browna od innej strony. Polecam ją także każdemu, kto nie spotkał się jeszcze z jego książkami.
(
Moja recenzja:
http://perspektywicznie.blogspot.com/2012/06/cyfrowa-twierdz... )