„Życie rysowane jest przez drobne chwile, momenty, ulotne skrawki rzeczywistości, dzięki którym dostrzegamy sens we wszystkim, co staje się naszą codziennością.”*
Obok zaufania, to wybaczenie jest drugą najtrudniejszą rzeczą w życiu chyba każdej osoby. Jeśli ktoś nas zawiedzie, zrani i sprawi, że wszystkie ciepłe uczucia wyparują, jeśli my uczynimy to samo osobie pokładającej w nas wiarę, to powiedzenie „wybaczam” i czucie, że jest tak naprawdę z reguły bywa piekielnie trudne. I za nim powiemy to jedno słowo szczerze, z głębi serca musi upłynąć mnóstwo czasu będącego często pełnym bólu i złości.. na siebie lub tą drugą osobę.
W życiu Moniki i Jarka nareszcie nastąpił spokój. Po wszystkim co przeszli razem teraz cieszą się byciem świeżo upieczonymi rodzicami, układają plany na przyszłość i czerpią radość z każdej wspólnej chwili. Niestety u ich przyjaciół już tak kolorowo nie jest. Sylwia jest w trakcie sprawy rozwodowej, która nie należy do tych przyjemnych i próbuje na nowo ułożyć sobie życie, z przyjacielem Jarka, Bernim. Ale jemu los też przygotował niespodziankę – po szesnastu latach przed jego drzwiami staje była żona i oznajmia, że ma córkę. Zostawia ją u niego, a mężczyzna musi bardzo szybko nauczyć się być ojcem. Grzesiek też nie ma łatwo – jego żona po ostatnich wydarzeniach czeka na rozprawę sądową, on uzyskuje pełnoprawną opiekę nad synkiem Adasiem. Do tego jest jeszcze Dorota, policjantka prowadząca swego czasu sprawę porwania Moniki. Ona też zmaga się z demonami przeszłości, które dają ponownie o sobie znać. Co jeszcze czeka te osoby? Czym tym razem uraczy ich los?
Po tym jak w kwietniu wydano drugi tom Łatwopalnych niecierpliwie czekałam na ten trzeci, wieńczący trylogię. Na szczęście nie musiałam długo czekać - „Wybaczenie” będzie do kupienia od 30 czerwca, a ja już mogę wam powiedzieć, że pomimo innego wydania, różniącego się od dwóch poprzednich, warto udać się do księgarni i kupić. Będzie typowo w stylu autorki, a do tego trochę zaskakująco.
Jak już nie raz wspomniałam przy okazji opisywania wcześniejszych publikacji Lingas-Łoniewskiej, stawia ona na emocje. Jest ich dużo i są one pełne skrajności oraz intensywne. W całości utworu są zawarte emocje obok, których nie da się przejść obojętnie, które trafiają do serca czytelnika i wywołują niemałą burzę. To jest zdecydowany atut powieściopisarki. Na co można jeszcze zwrócić uwagę to fakt, że w każdej książce bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma problemami, przeszłością, o które nie chciałoby się pamiętać i nic nie rozwiązuje się nagle, nie jest pięknie i kolorowo. Muszą się napracować, odpokutować grzechy, nauczyć się z nimi żyć, bo nawet gdy jest już dobrze, to przeszłość nie zniknie. Tym razem pokazuje, jak ważne jest przebaczenie komuś, samemu sobie oraz ile może znaczyć miłość i przyjaźń. Tak samo jak inne, tak i ta powieść jest dopracowana, spójna, a także logiczna. Wydarzenia są przedstawione realistycznie, akcja toczy się szybko i czasami zaskakuje i nie ma możliwości by chociaż przez chwilę się nudzić. Plusem są również opisy, szczegółowe, ale nie przydługie, zawierające w sobie dużo rzeczy, o których często w biegu życia się zapomina.
Za każdym razem podobają mi się charakterologie bohaterów. Autorka nadaje im cechy i zachowania dzięki którym są oni realni i ludzcy. Posiadają wady, jak i zalety, nie są idealni, popełniają błędy. Często najpierw działają, a dopiero później myślą. Każda postać przeżyła swoje i często obierała złe drogi, błądziła. Nie inaczej jest w przypadku Moniki, Sylwii, Doroty, Berniego, Grześka no i Jarka. Większość z nich od początku darzyłam sympatią za to, że uczą się na błędach, korzystają z pojawiających się szans, nie poddają się. Pomimo tego co przeżyli i jak odbierają ich inni to w środku są osobami gotowymi zrobić wszystko dla najbliższych. Odkąd tylko pojawił się Berni to on był osobą, którą polubiłam najbardziej i chciałabym spotkać taką osobę w swoim życiu, mieć ją za przyjaciela, z którym mogę się pośmiać, który będzie...taki jak Berni. Teraz doszła jeszcze Milena – też zaskarbiła sobie moją sympatię, chyba dla tego, że była córką wielkoluda. Oczywiście Jarek, Monika i cała reszta również są ciekawi, wyjątkowi, wywołujący pozytywne wrażenia.
Tak naprawdę nie powiem nic nowego, książki Lingas – Łoniewskiej za każdym razem czyta się z zapartym tchem i kończą się one za szybko. Tym razem nie było inaczej wystarczyło mi parę godzin na zapoznani się z powieścią i był to czas pełen wrażeń oraz emocji. Ponowne spotkanie z bohaterami to jak wizyta dawno nie widzianych przyjaciół, za którymi się stęskniło, a ich losy żywo mnie interesowały. Wczułam się w nią i przeżywałam wzloty i upadki. Lubię styl pisania autorki, to jak umiejętnie łączy gatunki, opisuje wszystko bez zbędnego potasu, koloryzowania. Wszystko jest realne i prawdopodobne. Nie brak tu akcji, ale mam wrażenie, że wszystko działo się tak… spokojnie. Zabrakło mi tu takiego mocnego akcentu, z drugiej strony odnoszę wrażenie, że tym razem większy nacisk został położony na to co w sercu i duszy. I pod tym względem wszystko jest bardzo, bardzo dobrze. Kolejny raz jestem na tak i już niecierpliwie czekam na następną publikację.
Bardzo dobrze napisana, zapadająca w pamięć i dająca do myślenia. Przypominająca o pewnych ważnych rzeczach, bardzo realistyczna oraz emocjonująca. Moim zdaniem, to idealne zakończenie trylogii, zamknięcie historii dające nadzieję oraz wiarę. Oby tak dalej!
„Bo przecież powinno się pamiętać tylko to, co dobre, po co katować umysł złymi wspomnieniami?”**
*str. 5
**str. 14
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2014/06/wybaczyc-by-m...