"Dziecko niczyje" to książka autobiograficzna, dramatyczna i wzruszająca, ale chyba przede wszystkim wstrząsająca. Trudno uwierzyć, że to co opisuje autor wydarzyło się naprawdę, a jednak tak było, czego dowodem jest jeden człowiek.
Twórcą tego niezwykle przejmującego dziennika jest Ojciec Michael Seed. To słynny i niezwykle ceniony w Wielkiej Brytanii franciszkanin, który "specjalizuje się" w celebrytach. Wiele znanych gwiazd uważa go za wzór katolicyzmu, jest spowiednikiem między innymi Tony'ego Blaira. Jego optymizm i niezwykła charyzma wprost zadziwiają. Biorąc pod uwagę jego dzieciństwo, to jak świetnie radzi sobie w dorosłym życiu będąc szczęśliwym, spokojnym i spełnionym człowiekiem, wręcz zdumiewa wszystkich znających jego przeszłość. Uzyskał trzy dyplomy i świetnie odnajduje się w polityce. Papież Jan Paweł II przyznał mu najwyższe watykańskie odznaczenie. To wzór do naśladowania dla wielu osób takich jak on, którym wydaje się, że nic dobrego ich już nie czeka. Właśnie tą cudowną nadzieją i cierpliwym parciem do przodu mimo piętrzących się przeszkód sprawia, że nawet dla niewierzących jest po prostu źródłem życiowej motywacji. Nic dziwnego, że choć jego biografia nie jest poradnikiem, wielu czytelników twierdzi, że po jej lekturze odnalazło sens życia i doceniło to co posiadają.
Ojciec Seed został adoptowany przez małżeństwo z Manchesteru. Byli oni bardzo biedni, w dodatku jego przybrana matka borykała się z przemocą męża. Mający problem z agresją mężczyzna znęcał się nad nią, a jakiś czas później także i nad Michaelem. Chłopiec nie miał więc odpowiednich warunków do rozwijania się, nauki, kontaktów towarzyskich. Towarzyszyło mu ciągłe poczucie niebezpieczeństwa, stres i strach. Oparcie znajdował w matce, jednak ta również stawała się coraz słabsza. Borykała się z depresją i momentami traciła kontakt z rzeczywistością. Życie chłopca pogorszyło się jeszcze bardziej po śmierci kobiety. Przemoc jego ojczyma wobec niego nasiliła się, do tego doszło molestowanie seksualne i brak środków do życia. Także w szkole doświadczał nękania ze strony rówieśników, mimo to pewnego dnia będąc na skraju śmierci postanowił o siebie zawalczyć. Udało mu się wyrwać z piekła i zadbać o siebie i swoją przyszłość. Dziś jest uznanym franciszkaninem, który dzieli się mądrością i doświadczeniami z innymi.
Ojciec Michael to człowiek, który imponuje swoja siłą. Nie tylko ma odwagę dzielić się swoją historią, dzięki czemu chce pomóc innym ofiarom wyjść z cienia i zacząć żyć, ale też i swoje doświadczenia przekuwa w coś dobrego. Choć w jego pamięci zawsze będą tragiczne lata dzieciństwa, traktuje je jako lekcję, wstęp do lepszego dorosłego życia. Dzięki temu potrafi wczuć się w sytuację innych i może właśnie za to, jest tak uwielbiany przez zwykłych ludzi.
Książka jest bardzo wstrząsająca tym bardziej, że jest to historia na faktach, a nie fikcja literacka. Dlatego też trudno trzymać emocje na wodzy podczas lektury. Z drugiej strony podobnie jak większość osób, które przeczytały autobiografię, powoduje ona, że docenia się własne życie, nudę, codzienność. Mimo to chyba nie poleciłabym jej osobom o "słabszych" nerwach, które nie radzą sobie za dobrze z wręz przeładowanymi emocjami książkami.