"Niestety nie zawsze słyszymy to, czego pragniemy, i nie zawsze otrzymujemy upragnione".
Historia dosyć często zatacza koło, doprowadzając do ukazania prawdy. Czasami proces ten trwa kilka pokoleń, o czym przekonaliśmy się już niejeden raz. Czasami również, trudno żyć kolejnym pokoleniom z brzemieniem nierozwiązanych spraw własnych przodków. Czasami przeszłość sama dopomina się o sprawiedliwość wszelkimi, możliwymi sposobami.
Marta Grzebuła, znana również jako "Jarzębina" to urodzona w 1960 r. we Wrocławiu absolwentka Studium Medycznego. Jarzębina pisze od trzynastego roku życia, w swoich zbiorach posiada czterysta wierszy. W 2010 r. zadebiutowała tomikiem poezji pt. "W cieniu Jarzębiny", jej twórczość to jednak przede wszystkim wydane nakładem różnych wydawnictw powieści. Marta Grzebuła jak sama twierdzi: "Sercem do serc, piszę".
Cztery przyjaciółki – Iwona, Renata, Ewelina i Kinga postanawiają udać się na wspólny urlop do starego domu przodków Eweliny, nazywanego "Domkiem Marzeń". Tydzień, który miał okazać się leniwie spędzonym czasem, nie przypomina jednak upragnionego wypoczynku. Bohaterki zostają bowiem wplątane w historię, której geneza miała swoje miejsce głęboko w przeszłości. Nierozwiązana tajemnica sprzed lat i nadnaturalne zjawiska towarzyszyć będę przyjaciółkom podczas ich pobytu w domu, w którym dawno temu wydarzyła się straszna tragedia.
Lubicie tajemnice związane z zamierzchłymi wydarzeniami, jakie miały miejsce na naszej polskiej ziemi? Jeśli tak, to powieść Marty Grzebuły z pewnością Was usatysfakcjonuje, gdyż szkielet jej fabuły opiera się właśnie na takim motywie – sprawie nierozwiązanego morderstwa sprzed lat. Nie od dzisiaj wiadomo, że często waśnie rodzinne przenoszą się z pokolenia na pokolenie, budując wszechobecną wrogość, i właśnie tego tematu dotyka autorka budując fabułę "Kiedy ktoś nocą puka do drzwi". To, co może Was zaskoczyć w tej warstwie fabularnej to późniejsze rozwinięcie, czyniące z pozornie jednowątkowej historii, rozbudowaną opowieść o nienawiści, tajemnicach i okrutnych latach wojennych. Muszę przyznać, że intryga jaką zafundowała mi Marta Grzebuła zaskoczyła mnie, gdyż miała ukryte drugie, a nawet trzecie dno.
Marta Grzebuła stworzyła bardzo dynamiczną historię, której nie polecałabym czytać nocą, będąc samemu w domu. Już sam tytuł powieści winien być swoistym straszakiem, wskazującym czytelnikom na elementy grozy, jakie wplotła w swoją książkę autorka. Plastyczny język, obrazowe opisy pojawiających się duchów, zjaw i anomalii pogodowych bezsprzecznie działają na wyobraźnię. Zestawienie zjawisk paranormalnych, burzy i starego, przedwojennego domu to strzał w dziesiątkę – klimat tej historii wyczuwa się na każdej stronie powieści. Trzeba również podkreślić, że książka "Kiedy ktoś nocą puka do drzwi" zaczyna się bardzo banalnie – cztery przyjaciółki, każda z różnorodnym bagażem doświadczeń, wyjeżdżają na tydzień za miasto, by odpocząć i wyleczyć swoje smutki. I tyle banału, dalej zaczyna się istny kolaż gatunkowy, czyli trochę fantastyki, horroru, sensacji i romansu. Wszystkie składowe fabuły o dziwo nieźle ze sobą współgrają, czyniąc książkę Marty Grzebuły wciągającą do ostatniej strony.
Zakończenie historii moim zdaniem zostało dobrze przemyślane przez autorkę, a pewne elementy zaskoczenia jakimi uraczyła czytelnika, wprawiają w konsternację. Mam jednak pewne małe zastrzeżenia. O ile moją dużą sympatię zyskały kreacje czterech przyjaciółek, o tyle postać Alana – lekarza, który pomaga kobietom rozwikłać zagadkę, już niekoniecznie. Bohater ten, w moim odczuciu został przez autorkę zbyt wyidealizowany, co niestety nie przemawiało na jego korzyść. Można również mieć pewne uwagi do niektórych, zbyt sztucznych dialogów, które summa summarum nie zmniejszają w żadnym stopniu przyjemności z lektury.
"Kiedy ktoś nocą puka do drzwi" to powieść, która mogłaby stać się idealnym materiałem na scenariusz filmowy. Podczas lektury tej książki miałam wręcz wrażenie, że oglądam dobry thriller. Taki, który na samym końcu zaskakuje i wprawie w niemałe osłupienie. Moi drodzy, jeśli więc ktoś nocą puka do waszych drzwi, lepiej ich nie otwierajcie – nie wiadomo bowiem, kto czeka za progiem, w ciemności. Bezpieczniej będzie po prostu przeczytać książkę Marty Grzebuły.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/