„Ludzie wciąż szukają magii, chociaż prawdziwe cuda można odnaleźć w świecie samej natury.”
Seraphina miała 14 lat, gdy po raz pierwszy czas wzięła udział w prawdziwym balu. I to na nim spotkała się z Cyrusem – synem alchemika. Gdy chłopak wyprowadził ją na zewnątrz, w wyniku śmiertelnego ciosu umarłaby, gdyby nie podałby jej magicznego eliksiru, który zerwał nić wiążącą duszę z ciałem. I to wtedy pierwszy raz przejęła czyjeś ciało. Teraz Sera ma ponad sześćset lat. Przez jakiś czas kochała Cyrusa, ale teraz pragnie wyrwać się z pod jego tyranii. Ma dosyć mordowania niewinnych istot, tylko dlatego, żeby ona przeżyła. Żal jej jedynie zostawiać swoją przyjaciółkę. I tak trafia na Kailey.
Do przeczytania zachęcił mnie pomysł autorki. Nieśmiertelność w wyniku sporządzenia i wypicia eliksiru, a potem przejmowanie ciał? Hmm.. coś nowego. I za to plus. Ale niestety więcej jest minusów niż plusów. Pierwszym z nich jest to, że wszystko dzieje się za szybko. Nie poznajemy dogłębniej postaci, poznajemy tylko ogólniki. I przez to bohaterowie byli nijacy, nie mieli w sobie nic ciekawego. Kolejnym jest to, że Sera tak często się waha – robiło się to po prostu irytujące, gdy co chwilę zmieniała zdanie. Zakończenie trochę ratuje tę historię, gdyż może coś więcej będzie działo się dalej. Szkoda, że autorka nie wykorzystała całego potencjału jaki miała ta książka.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/