Po przeczytaniu „Posępnej litości” z niecierpliwością wyczekiwałam na jej kontynuację i wreszcie jest – „Mroczny triumf” zagościł na mojej półce. Jak zwykle pięknie wydany przez Fabrykę Słów, okładka przyciąga wzrok, a początek każdego rozdziału stylizowany jest na dawny. Bardzo mi się podoba, zarówno to, co na zewnątrz, jak i to co znalazłam w środku.
Robin LaFevers poszalała i znowu nas zaskakuje, a jej opowieść jest barwna i przemawiająca do wyobraźni. Krew się leje, słychać szczęk broni, knowania hrabiego d’Albreta nie mają końca, a wszystko to obserwuje czujnym okiem córka Mortaina, czyli Sybella.
„Mroczny triumf” jest sequelem „Posępnej litości” i co nieco rozjaśnia nam sytuacje, z którymi mieliśmy w nim do czynienia. Poznajemy w nim pochodzenie oraz dom rodzinny Sybelli. Młoda kobieta mieszka na dworze swego ojca, który usiłuje pojąć za swą siódmą żonę księżną. Spiskuje przeciw niej i robi wszystko, aby dopiąć swego. Prawomocna władczyni ma jednak grono wiernych oddanych, do których należy Sybella. Dziewczyna ostrzega ją przed napaścią i tym samym popada w niełaskę. Przyrodni brat Julian bacznie ją obserwuje, a jego uczucia zdecydowanie braterskich nie przypominają. Sybella jest zmuszona do ucieczki i realizacji kolejnego zadania Zakonu. Uwalnia więzionego przez hrabiego rycerza zwanego Bestią i stara się odtransportować go na dwór księżnej. Zadanie do łatwych nie należy, bo mężczyzna jest znacznej postury, a przy tym mocno pokiereszowany. Pomaga im giermek rycerza, który udawał więziennego strażnika. Sybella leczy Bestię i pomału przesuwają się naprzód, mając oczy wokół głowy. Pakują się w wiele różnych sytuacji, nim docierają na dwór księżnej. A to wcale nie koniec ich perypetii, dopiero szaleństwo się zaczyna. Hrabia nie odpuszcza i atakuje należące do księżnej ziemi, idzie prosto na Rennes, stracie jest nieuniknione. Bestia poznaje też przeszłość Sybelii, zbliżają się do siebie, pomimo przeszłości i pochodzenia. Ostateczne starcie dopiero przed nimi….
Uwielbiam wyobraźnię i opowieści, jakie tworzy pani LaFevers. „Mroczny triumf” czytałam z wypiekami na twarzy i zaintrygowaniem. Fantastyczne kreacje bohaterów i niezwykle barwne opisy sytuacyjne przemawiają do czytelnika i przykuwają go do fotela. Nie można się oderwać!
Jestem zachwycona i zmartwiona….. chcę jeszcze! Niesamowita lektura!
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2014/05/mroczny-...