Po książkę sięgnęłam bez szczególnego zamierzenia. Szukałam czegoś do "łyknięcia" na szybko, żeby zapełnić jakoś nudny weekend. Spośród książek stojących na półce wybrałam "Damę kameliową", bo jej obszerność, czy też raczej jej brak, idealnie się do tego celu nadawała. Poza tym, nie zastanawiałam się, który Dumas ją napisał. Co prawda wiedziałam, że było ich dwóch, ale zachwyt, jaki wzbudził we mnie kilka lat temu "Hrabia Monte Christo" sprawił, że nazwisko na okładce w zupełności mi wystarczyło. Zatem do rzeczy.
"La Dame aux camélias", czyli po naszemu "Dama kameliowa", została napisana w 1848 roku przez Alexandre Dumas syna (czyli jednak nie tego samego, który napisał "Hrabiego..."). Jak sam pisze w pierwszym rozdziale, historia ta wydarzyła się naprawdę. Autor umieścił w fabule swą własną postać, co dodaje jej wiarygodności. Książka opowiada o losach tytułowej damy Małgorzaty Gautier - niezwykle urodziwej paryskiej kurtyzany oraz Armanda Duval - człowieka, który ośmielił się ją pokochać. Dumas przez zbieg okoliczności staje się powiernikiem Armanda i w ten właśnie sposób poznaje koleje ich miłości - tak silnej, że on dla niej gotów był zaakceptować jej przeszłość, a ona dla niego z przeszłością zerwała - oraz tragedii.
Największą chyba zaletą, przynajmniej w moim odczuciu, jest brak "nasiłowych zapełniaczy stronic", książka wciąga i czyta się ją szybko, bo nie ma w niej ani jednego niepotrzebnego słowa. Ciągle coś się dzieje, nie przypominam sobie sytuacji, kiedy natychmiast chciałam wiedzieć, co będzie dalej, a autor zanudzał przydługawym opisem nieba przed burzą lub pierwszego wiosennego liścia. A jednak mimo tego znajdujemy całe bogactwo wydarzeń, przeżyć, zwrotów akcji, przemyśleń i dylematów bohaterów.
Tematyka może bardzo oklepana, ale przedstawiona w niecodzienny sposób. I choć jest kilka przekoloryzowanych momentów, o których nie napiszę, żeby nie zdradzić zbyt wiele, czyta się z wielką przyjemnością i zainteresowaniem. Własnym przykładem mogę poświadczyć, że kobieta mająca na głowie 5-miesięczne dziecko była w stanie pochłonąć tę książkę w ciągu jednego dnia. Chociaż do przeczytania jej żadnym sposobem nie zmusimy przeciwnika romansów, dla ich wielbiciela to pozycja obowiązkowa.