Poznajcie Hankę, czterdziestoletnią żonę i matkę dwójki dzieci, która nagle postanawia rzucić to wszystko i wdać się w romans ze spotkanym po latach szkolnym kolegą. Swoją opowieścią wraca też do wczesnego dzieciństwa i po kolei przeprowadza przez wszystkie etapy swojego życia. Czytelnik jest tutaj osobą, której Hanka zwierza się, opowiadając swoją historię, dzieli się swoimi wspomnieniami i odczuciami, dlatego z bardzo bliska możemy przyjrzeć się emocjom, jakie nią miotają. Czasami budzą współczucie dla nieszczęśliwej kobiety, ale w moim przypadku budziły głównie irytację i wściekłość.
Ale po kolei.
Pod względem językowym ta książka jest na bardzo wysokim poziomie. Na uznanie zasługuje też fakt, że temat przetworzony już na milion sposobów, u Janko w żadnym wypadku nie jest wtórny. Sposób w jaki autorka opisuje uczucia targające główną bohaterką to coś niesamowitego. Każda emocja zostaje rozebrana na części pierwsze, każde zachowanie przeanalizowane z najdrobniejszymi szczegółami. Miłość i zdrada, dla których próbuje znaleźć definicję. I przy tym emocjonalne rozchwianie Hanki, która miota się między życiem z mężem a życiem z kochankiem. I nie potrafi wybrać, zawsze coś ciągnie ją do tego drugiego. Ale nie jest to dla niej problemem, bo według niej można kochać męża i zdradzać, to najnormalniejsza rzecz na świecie. Momentami stany umysłu Hanki były już bliskie chorobie psychicznej. Ciężko jest to ująć w słowa, bo ładunek emocjonalny w tej historii jest naprawdę ogromny. To głębokie studium kobiety zagubionej w sobie i swoim życiu, nie potrafiącej znaleźć wyjścia z sytuacji, w którą się wpędziła.
Dlaczego więc przy całym zachwycie dla wysokiego poziomu językowego tak niska ocena?
Bardzo zmęczyłam się przy lekturze tej powieści. Psychicznie. Zdrada to dla mnie coś, co wywołuje obrzydzenie i podniesione ciśnienie. A tutaj przez ponad trzysta stron słuchałam zwierzeń kobiety, która próbowała mi, i chyba sama sobie udowodnić, że zdrada jest czymś właściwym. Momentami wręcz żałowałam, że ta kobieta nie siedzi obok, bo miałam ochotę nią porządnie potrząsnąć. A w momencie, kiedy była oburzona, bo jej mąż ma obiekcje co do tej zdrady i nie pozwala się kontaktować z kochankiem, ręce mi opadły. I nie twierdzę, że lepiej męczyć się w małżeństwie, gdzie uczucie już dawno umarło. Ale można zrobić to po ludzku, rozstać się i zacząć nowe życie. A nie uciekać od męża do kochanka, od kochana do męża i tak w kółko. W pewnym momencie zaczęłam już współczuć jednemu i drugiemu. No i dzieci, w całym tym szaleństwie oczywiście one ucierpiały najbardziej, ale Hanka jakby w ogóle się tym nie przejęła. Syna podrzuciła dziadkom, a córkę ciągała ze sobą z Wrocławia do Warszawy, z jednego mieszkania do drugiego, wożąc ją ze sobą na bardzo rozchwianej karuzeli uczuć.
I niby książka wywołała emocje, ale to niestety sprawiało, że coraz bardziej mnie odpychała. Czasami wręcz musiałam się zmuszać żeby czytać dalej, więc o przyjemności raczej nie może być mowy.
Podsumowując, warto zapoznać się z książką ze względu na bardzo bogaty język, bo ten jest na bardzo wysokim poziomie. Sama historia do mnie nie przemówiła, ale myślę, że znajdzie się szerokie grono odbiorców, którzy będą zadowoleni.
Więcej recenzji na blogu
http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/