Kiedy ta książka do mnie trafiła byłam nieco rozdarta. Z jednej strony byłam strasznie ciekawa co też ten kocur ma takiego w sobie, dlaczego ta książka stała się bestsellerem, a z drugiej zastanawiałam się czy to dla mnie? Taka życiowa, taka przygnębiająca, po prostu relacja człowieka, który był na dnie i zaczął się z niego podnosić... Ale wiecie co? Kiedy już zaczęłam ją czytać podbiła ona moje serce!
Autor, czyli człowiek, który nam to opowiada to nikt inny jak właśnie główny bohater. Opowiada nam on o sobie, o tym jak to ze zwykłego chłopaka stał się człowiekiem ulicy. Człowiekiem, który ćpał, który spał gdzie popadnie, który w nosie miał wszystko, a dla kolejnej działki był w stanie zrobić straszne rzeczy. Ale coś zaczęło się zmieniać. Po latach życia na haju, bez domu, bez bliskich, bez jakichkolwiek rzeczy osobistych, po latach tułaczki, kradzieży, przekrętów i kolejnych dawek heroiny postanowił coś zmienić. Było coś co utrzymało go przy życiu - miłość do muzyki i pewien kot, którego pewnego wieczoru spotkał na klatce schodowej swojego nowego mieszkania, które zostało mu przydzielone przez miasto. Na początku James postanowił wyleczyć kocura, który nie był w dobrym stanie fizycznym i po prostu go wypuścić, nie chciał się przyzwyczajać, nie chciał brać odpowiedzialności za zwierzaka, skoro sam był na odwyku i o siebie także musiał się martwić. Ale z każdym dniem ten kot zadziwiał go coraz bardziej. Swoją mądrością, zrozumieniem, przywiązaniem. Zaczęli razem jeździć do centrum Londynu gdzie James miał swoją miejscówkę do grania na gitarze. Zawsze niezauważany, z pięknym rudym kocurem nagle ludzie zaczęli go dostrzegać. Boba pokochali wszyscy. Przechodnie robili sobie z nim zdjęcia, dawali mu przekąski, prezenty. Bob stał się prawdziwą gwiazdą i naprawdę to uwielbiał, a jego Pan nie mógł się nadziwić jak jego ukochany zwierzak potrafi zawrócić ludziom w głowie...
Ci dwaj Panowie pomogli sobie nawzajem. Oboje ogromnie się pokochali, oboje potrzebowali siebie, aby wyjść z życiowego dołka. Jak sam autor opowiada, nie wiadomo czy gdyby nie Bob to czy udałoby mu się porzucić nałóg, czy miał by dość siły i motywacji? Swojego kocura traktował jak dziecko i to go uratowało, wyprowadziło na prostą. A Bob? On także potrzebował swojego Pana, wspaniały z niego kot, którego życie także nie rozpieszczało...
Powiem Wam, że nasz główny bohater ma ogromny talent do opowiadania. Ta książka wcale nie była tak przygnębiająca jak na początku sądziłam. Tak naprawdę była dosyć zabawna, choć opowiada o tak poważnych sprawach i problemach niezauważanego człowieka z ogromnego miasta, w którym takich jak on jest całe mnóstwo... Jest to smutna i jednocześnie zabawna historia, tak bardzo życiowa, tak prawdziwa... Aż nie wiem jak Wam to opisać. Ja po prostu nie raz roześmiałam się w głos, nie raz otarłam też łzę, często czytałam ją z uśmiechem na ustach, czasem otwierałam oczy ze zdumienia. Ta książka jest zdecydowanie bardzo ciekawa, napisana w świetny sposób. Na początku zastanawiałam się ile można napisać o problemach z narkotykami, o odwyku, o graniu na ulicy i o kocie. Prawie 300 stron? Zadziwiało mnie to, ale wiecie co? Zdecydowanie nie jest ani nudno, ani się nie dłuży... Wręcz przeciwnie, przeczytanie tej książki poszło mi ekspresowo, historia James'a i Boba wciągnęła mnie bardzo i dlatego Wam również polecam! Choć ja nieco się jej obawiałam to zdecydowanie nie żałuję poświęconego na nią czasu. Przekonałam się tylko jak wielka może być przyjaźń, miłość i przywiązanie człowieka i jego zwierzaka. Jak wiele dobrego może wnieść do życia jedno niespodziewane spotkanie. Przekonajcie się sami
A zainteresowanych zapraszam na YouTube, wpiszcie w wyszukiwarkę "The big issue cat Bob" i zobaczcie naszych bohaterów na przeróżnych filmikach. Sami możecie zobaczyć jaką gwiazdą stał się ten piękny rudy kocur
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2014/04/kot-...