W pierwszej części nie było trudno popierać cyrklian (w większości przypadków). Oni przecież tylko się bronili. Ale co będzie w przypadku, gdy zapoznamy się z racjami wszystkich stron? Gdy losy poszczególnych pentadrian nie będą nam już obojętne? A co z tkaczami snów? Po czyjej stronie staniemy? Jeśli o mnie chodzi, miałam z tym niemały problem. Ale po kolei...
Wojna dobiegła końca, jednak jej skutki, a zwłaszcza świadomość strat wśród ludności, wciąż dają o sobie znać. Wszyscy starają się stanąć na nogi po tragicznych wydarzeniach. Cyrklianie próbują ustalić, czy bogowie pentadrian rzeczywiście mogą się okazać prawdziwi. Ci z kolei po śmierci swojego przywódcy muszą wybrać nowy Pierwszy Głos, a w dalszej kolejności czeka ich szereg różnych działań, mających na celu powiększenie ich wpływów. Ciężkie chwile czekają również na Siyee, którzy będą musieli zmierzyć się z nieznaną dotąd zarazą, zbierającą obfite żniwo. Przykrych zdarzeń nie uniknie także młoda księżniczka Elai, której za swoją samowolną wyprawę przyjdzie słono zapłacić... Nie zapominajmy również o Leiardzie/Mirarze, który z pomocą Emerahl spróbuje sobie odpowiedzieć na pytanie, która z jego osobowości jest tą prawdziwą. A nie będzie to sprawa łatwa, gdyż żaden z nich nie zamierza tak po prostu dać za wygraną.
To nadal jedynie część wydarzeń, jakich możecie się spodziewać w "Ostatniej z Dzikich", jednak nie chcę zdradzić za dużo, by nie zepsuć Wam niespodzianki. Jak naszego Tkacza Snów przyjmą Siyee? Która z osobowości - Mirar czy Leiard - przejmie władzę nad dzielonym dotąd ciałem? Czy Emerahl zdoła odnaleźć innych Dzikich? Co w Si czeka Aurayę i dlaczego Chaia, jeden z bogów, tak się nią interesuje? Jak wygląda codzienność pentadriańskich kapłanów? Jakie będą konsekwencje nieposłuszeństwa księżniczki podwodnego ludu? Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, jednak najlepiej będzie, jeśli przekonacie się o tym sami.
"Nie żałuj swojej przeszłości, powiedział Chaia. Wszystko, co robisz, uczy cię czegoś o świecie i o tobie. Do ciebie należy czerpanie mądrości z własnych błędów."
Akcja jest mocno rozczłonkowana, dzięki czemu łatwo możemy rozeznać się w wydarzeniach mających miejsce w poszczególnych miejscach oraz w zachodzących między nimi zależnościach. Takie poprowadzenie narracji świetnie się w tym przypadku sprawdza i pozwala stopniowo zagłębiać się w stworzony przez autorkę świat. Poza tym takie krótkie rozdziały dodatkowo potęgują chęć poznania kolejnych wydarzeń.
Drugi tom Ery Pięciorga pozwala bliżej przyjrzeć się Ithanii Południowej, a zwłaszcza pentadrianom i ich życiu. Przestają być dla nas jedynie bezdusznymi najeźdźcami, zamiast tego wielokrotnie ukazują się w zdecydowanie lepszym świetle. Jednocześnie sytuacja pomiędzy obiema nacjami pozostaje niezmienna - uważają siebie nawzajem za wyznawców fałszywych bogów i nie dopuszczają do siebie możliwości istnienia innych niż ci, w których wierzą. A jeśli już o bogach mowa, ci wciąż pozostają nieuchwytni dla czytelników, choć o niektórych dane nam będzie dowiedzieć się nieco więcej. Wyraźnie rzuca się również w oczy ich odmienny sposób działania - ci cyrkliańscy coraz częściej ingerują w decyzje Białych, podczas gdy pentadriańscy najwyraźniej pozostawiają swoim przedstawicielom wolną rękę.
Bohaterowie nadal pozostają różnorodni i wielowymiarowi. Każdy z nich ma swoje własne przekonania, każdy ma pewne wątpliwości. Widoczne jest to zwłaszcza u Aurai, z powodu pewnych wydarzeń rozdartej między własnymi osądami, a posłuszeństwem wobec bogów, których przecież przyrzekała czcić, oraz u Leiarda/Mirara, który musi zmierzyć się nie tylko z obecnością drugiej osobowości, ale i niechcianymi uczuciami. Dawne wątpliwości nie dają spokoju także Juranowi.
Autorka wciąż trzyma poziom. Powiedziałabym nawet, że ta część podobała mi się bardziej. W końcu dana mi była możliwość poznania drugiej strony sporu, dowiedziałam się także nieco więcej o Dzikich i o czasach sprzed Wojny Bogów, a pewne decyzje bohaterów stają się coraz odważniejsze, co bardzo dobrze o nich świadczy. Choć "Ostatnia z Dzikich" nie należy do najkrótszych książek, to jednak po jej skończeniu wciąż było mi mało. Stąd już nietrudno o stwierdzenie, że ją polecam i już wkrótce z przyjemnością zabiorę się za ostatnią część trylogii.
"Ludzie potrafią przekonać się do czegokolwiek, jeśli tylko chcą na kogoś zrzucić winę."
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/04/t-canavan-ostat...