Urodzona o północy

Recenzja książki Urodzona o północy
Życie szesnastoletniej Kylie jest w rozsypce. Dziewczyna jest świadkiem kolejnej kłótni pomiędzy królową lodu, czyli jej matką a ukochanym ojcem. Bohaterka nie wie, dlaczego jej rodzicielka jest tak okropna dla swojego męża, a co gorsze on właśnie postanawia wynieść się z ich rodzinnego domu. Kylie pragnie, aby ojciec wziął ją ze sobą. Niestety jej prośby nie dochodzą do skutku. Bohaterka ma dość wszystkiego, a przede wszystkim swojej matki i postanawia udać się na imprezę. Niestety zabawa nie kończy się dla niej ani innych jej uczestników w dobry sposób. Po pierwsze zamiast wyluzować się i odpocząć przebywa w towarzystwie ludzi, wśród których się nieswojo. Dodatkowo na imprezie zjawia się jej były chłopak – Trey – wraz ze swoją obecną... dziewczyną. Czy może być coś gorszego? Owszem! Zatrzymanie przez policję.

Po tych incydentach matka wraz z porozumieniem z psycholog, do której chodzi Kylie, postanawia wysłać ją na obóz. Nie trudno się domyśleć, że bohaterka nie ma zamiaru ani ochoty jechać gdziekolwiek i to jeszcze na całe wakacje. Wodospad Cienia to miejsce dla „trudnej” młodzieży, do której jakoś szczególnie główna bohaterka nie pasuje. Do czasu. Poza tym, że jest ona taką typową amerykańską nastolatką męczą ją koszmary oraz często widzi pewnego mężczyznę, którego nikt oprócz niej nie jest w stanie dostrzec. Czy Kylie dowie się kim naprawdę jest oraz dlaczego widzi tajemniczego mężczyznę? Oraz dlaczego trafiła akurat na ten obóz?

Szczerze mówiąc główna bohaterka trochę mnie denerwowała, chociaż mogę ją zrozumieć. Śmierć najbliższej osoby, rozstanie rodziców oraz znajdowanie się w miejscu, w który się nie chce być nie należy do pozytywnych aspektów życia. Jednak ciągłe mówienie tego, że nie da się rady oraz płacz trochę mnie wykańczały podczas lektury. Chociaż to Kylie jest główną postacią to aż wstyd nie wspomnieć o jej współlokatorkach – Mirandzie oraz Della. Ta druga szczególnie przypadła mi do gustu, trochę pyskata, nie bojąca się powiedzieć tego co myśli oraz co najważniejsze odważna. W sytuacjach, które tego wymagały potrafiła okazać uczucia i współczucie, jednak w chwilach, w których główna bohaterka zaczęła przekraczać magiczną granicę tolerancji Della nie wahała się i powiedziała jej co o niej myślała. Mirandę polubiłam głównie za jej poczucie humoru oraz to jaką postacią była. Czasami nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
Po damskiej części bohaterów czas na to, co lubię najbardziej, czyli ta męska grupa. Koniecznie muszę tutaj wspomnieć o Perrym, który oczarował mnie sobą od pierwszego spotkania na papierze. Pozornie wydał się cwaniaczkiem, jednak nie potrafił jednej z bohaterek wyznać tego, co czuje. Jego zmiany postaci, oraz to co wówczas robił najbardziej mnie rozbawiało. Jednak w życiu Kylie to Derek i Lucas się pojawią. Do obu czuje coś więcej niż tylko przyjacielskie uczucie i ukrywa to przed sobą oraz nimi. Pierwszy kojarzy się jej z Treyem – byłym chłopakiem, który swoją drogą też nie potrafi dać jej spokoju. Szczerze mówiąc najbardziej zainteresował mnie Lucas, bo to on głównie ma najwięcej tajemnic i na dodatek to jego nagłe zniknięcie oraz przeszłość. Jestem ciekawa kim tak naprawdę okaże się on dla głównej bohaterki.

Oprócz wszechobecnego wątku miłosnego w tejże powieści, zdaje mi się, że odnalazłam coś jeszcze. Młodzi ludzie to taka specyficzna grupa, wchodzą w dorosłość i nie wiedzą czego się od niego spodziewać. Najgorzej jest właśnie z znalezieniem własnej tożsamości. Kylie również jej poszukiwała i dlatego pozwolę sobie wybaczyć te jej wahania nastrojów. Gdyby usunąć całą tą paranormalną otoczkę wyszłaby opowieść o nastolatkach dla nastolatków. Chociaż nie jest to jakaś filozoficzna rozprawa na temat życia to jednak jakieś tak wartości ma, poza tym jest idealną lekturą na odstresowanie oraz wciągającą opowieścią pełną tajemnic i zagadek.

Powiem szczerze, że potrzebowałam takiej książki. W ostatnim czasie sięgałam głównie po historie, w których miłość była trudna i ukierunkowana głównie na jedną osobę. Tutaj oczywiście bohaterka ma swoje rozterki, którego wybrać i do którego czuje silniejsze emocje jednak w tym wypadku zamiast irytacji czułam zaciekawienie i rozbawienie. Urodzona o północy to opowieść, jak już wspomniałam, o nastolatkach dla nastolatków. Pełna humoru, ciekawych bohaterów oraz paranormalnego wątku miłosnego, o którym (być może) marzy jakaś część dziewczyn w moim lub młodszym wieku. Dla mnie to było kilka godzin dobrej zabawy oraz poznawania tajemnic, które postawiła przed czytelnikiem i bohaterami autorka.

Polecam!

everydayxbook.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 17 IV 2014 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 343
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ola
Wiek: 28 lat
Z nami od: 16 IV 2013

Recenzowana książka

Urodzona o północy



Życie nastoletniej Kylie Galen nie jest łatwe. Umiera jej ukochana babcia, rzuca ją chłopak, jej rodzice się rozstają, a w dodatku ciągle widuje dziwną postać, której nikt poza nią zdaje się nie zauważać… Pewnego wieczora Kylie Galen ląduje na nieodpowiedniej imprezie z nieodpowiednimi ludźmi, i to zmienia jej życie na zawsze. Za radą psychologa matka wysyła ją do Wodospadów Cienia – na obóz dla t...

Ocena czytelników: 5.04 (głosów: 31)