Muszę przyznać, że ze wszystkich trzech sióstr Brontë to właśnie powieści Anne przypadły mi najbardziej do gustu. Oczywiście kocham wszystkie dzieła Charlotte i Emily, ale "Agnes Grey" oraz "Lokatorka Wildfell Hall" Anne to dla mnie istne perełki literatury. Autorka urzekła mnie realnością swoich historii, zwracaniem uwagi na najdrobniejsze szczegóły oraz niezwykle kunsztownym językiem. Szkoda, że za życia nie miała okazji do napisania większej ilości powieści, ponieważ z jej bogatym stylem i niezwykłym talentem do dobierania wątków, Anne mogłaby dziś być najbardziej docenianą siostrą Brontë. W swoich historiach poświęcała sporo uwagi rolom kobiet w czasach wiktoriańskich, gdy były one traktowane niemal jak przedmiot w posiadaniu swych mężów. Od tego schematu nie odchodzi również "Lokatorka"...
Jest to książka o losach Helen Graham, pięknej, tajemniczej kobiety która pojawia się pewnego dnia we dworze Wildfell Hall i od razu wywołuje poruszenie wśród mieszkańców okolicznych terenów. Obecność wdowy skutkuje wśród ludzi falą plotek i powszechnym zainteresowaniem, zwłaszcza ze strony Gilberta Markhama, porywczego ziemianina, który zaintrygowany niezależną kobietą pragnie nawiązać z nią bliższą znajomość. Początkowo odtrącony, po pewnym czasie zyskuje możliwość zapoznania się z dziennikiem Helen, zawierającym historię i brudy jej małżeństwa. Na jaw wychodzą kulisy wstrząsającego życia sąsiadki.
To czego nie można odmówić Anne Brontë to doskonała umiejętność kreowania swoich bohaterów, którzy w tym przypadku są ważniejszi od samej fabuły. Nie przypominam sobie ani jednej stworzonej przez nią postaci, której nie obdarowałabym ogromną sympatią. Zwłaszcza Helen, ze swoim silnym charakterem, niezależnością i śmiałymi poglądami wywarła na mnie ogromne wrażenie. To śmiała kobieta nie ulegająca regułom tamtych czasów, potrafiąca walczyć o swoje. Pod tym względem książka jest nawet nieco feministyczna.
Szalenie podoba mi się sposób narracji powieści, gdyż mamy tu do czynienia z fragmentami dziennika Helen, ale także listami i spostrzeżeniami. Całość tworzy piękne wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia nie z samą książką w twardej oprawie, ale pudełkiem w którym odnajdujemy stare zapiski, korespondencję i dokumenty. To w połączeniu ze wspomnianym już przeze mnie bogatym językiem tworzy główny atut tej historii.
Muszę też wspomnieć o wyglądzie już nie tyle tej książki, co całej serii. Kolekcja powieści sióstr Brontë to najpiękniejsza ozdoba jaką można sobie wymarzyć na półce.
Podsumowując, jest to zdecydowanie jedno z najlepszych dzieł Brontë. Co prawda "Agnes Grey" przypadła mi bardziej do gustu, ale nie wydaje mi się żeby którakolwiek z powieści Charlotte wywarła na mnie podobne odczucia. Możliwość przeczytania tej historii to przygoda, którą powinien przeżyć każdy wielbiciel klasyki. Ja z pewnością polecam.