Lubię czytać powieści mniej lub bardziej inspirowane historią, różnorakimi wydarzeniami i osobami historycznymi. Było więc jasne, że prędzej czy później sięgnę po serię "Królowie przeklęci". "Król z żelaza" to właśnie pierwszy tom tejże serii. Jakie zrobił na mnie wrażenie?
Francja, rok 1314. Krajem rządzi król znany z twardej ręki oraz przymiotów urody - Filip IV Piękny. Sytuacja w kraju zaczyna delikatnie fermentować, król próbował znaleźć rozwiązanie ciężkiej sytuacji, więc kilka lat przed wydarzeniami opisanymi w książce postanowił rozprawić się z Zakonem Templariuszy (który słynął z posiadania licznych dóbr oraz wpływów). Proces ciągnie się kilka lat, zamordowanych zostaje większość templariuszy, szczególnie wyższego szczebla. Aż nadchodzi moment sądu tych najznamienitszych - Wielkiego Mistrza Jakuba de Molay oraz jego współpracowników. A gdy płoną na stosie z ust Mistrza padają jakże przerażające słowa:
"Papieżu Klemensie!... Rycerzu Wilhelmie!... Królu Filipie!... Powołuję was przed sąd Boży, przed którym zjawicie się w ciągu roku, aby otrzymać słuszną karę! Przeklinam was! Przeklinam was! Niech wasze rody będą przeklęte aż do trzynastego pokolenia!..."
[1]
Czy klątwa rzucona na tych trzech możnowładców i ich rodziny się spełni? Jaka będzie ich przyszłość? Co ich czeka?
Powieść ta zadziwia - jak na tak niewielką objętość - mnogością wątków oraz budową bohaterów. Autor zdołał umieścić w swym dziele intrygi dworskie, zemstę, miłość, żądzę władzy, rozgrywki personalne, politykę, gospodarkę, kler, wojnę wpływów, romanse. Na dodatek przekrój bohaterów jest olbrzymi - zaczynając od Papieża, przez Króla Filipa IV, jego rodzinę, możnych, bankierów, dworzan, aż do giermków. "Król z żelaza" to sieć intryg, które są tak gęsto plecione, że sztuką było nie wpaść w końcu w którąś z nich.
Autor ma u mnie kolejny plus za to, że stworzył bohaterów wiarygodnych, co przy tej ich mnogości na 300 stronach jest sztuką. Poznajemy ich przez ich czyny, słabości, plany, obawy. Akcja jest wartka, ale jednocześnie poznajemy tło wydarzeń, wszystko to, co się dzieje i powody wydarzeń zostają wyjaśnione w sposób zupełnie przyswajalny dla każdego. Książka napisana jest w taki sposób, że momentalnie wciąga i trzyma w napięciu aż do końca. Nic nie jest sztywne, czy sztuczne, można się poczuć tak, jakby stało się obok bohaterów. Kto by pomyślał, że wydarzenia historyczne można tak opisywać?
Autor opiera się na faktach, dopisując swoją fantazją tylko te momenty, które nie są znane historykom.
Ja czytałam nowy przekład, nie mam porównania z poprzednim. Słyszałam tylko, że przekład Adriany Celińskiej jest bardziej nowoczesny, przez co łatwiej się go czyta niż poprzedni, w którym więcej było staropolszczyzny. Ale nie mam osobiście porównania. Muszę zdecydowanie pochwalić wydanie - bardzo dobrze sklejona książka, dobrze wykonana twarda oprawa, niezmiernie wygodny format. Nie do końca przekonują mnie grafiki na okładkach, ale to jedyne, co mi się mniej podoba.
Dodatkowo w książce znajdują się noty historyczne, w których możemy poznać wyjaśnienia dotyczące mniej znanych słów, wydarzeń historycznych, zwyczajów etc. Oprócz tego znajdziemy tam noty biograficzne wszystkich ważniejszych postaci pojawiających się w książce oraz drzewa genealogiczne, w których na dodatek pogrubionym drukiem zaznaczono osoby pojawiające się wielokrotnie w całej serii. Za to wszystko należą się duże brawa.
Ja z niecierpliwością wyczekuję momentu, kiedy uda mi się zdobyć wszystkie pozostałe tomy tej serii. Mam też wielką nadzieję na to, że Wydawnictwo Otwarte wyda pozostałe cztery tomy, bym mogła stworzyć kolekcję właśnie tego nowego wydania.
Polecam ze szczerym sercem wszystkim, którzy lubią dobre książki. Szczególnie tym, którzy cenią sobie te powieści, które związane są z historią, ale nie tylko. Myślę, że książki Druona mogą przekonać tych niezdecydowanych.
[1] Maurice Druon, "Król z żelaza", tłum. Adriana Celińska, Wydawnictwo Otwarte, 2010, str. 111.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com]