Zastanawiałam się jak mam się zabrać za recenzję tej książki. Ze względu na to, że jest ona bardzo krótka, nie mogę powiedzieć zbyt wiele, by nie zniechęcić do czytania spojlerem. Z drugiej strony - coś powiedzieć wypada. Więc może... sprawdźcie sami, o co w tym wszystkim chodzi.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim tego typu książki mogą się podobać. Jest to dziennik, zapiski młodej, skrzywdzonej przez los dziewczyny, która nie potrafi pogodzić się ze stratą najważniejszej dla niej w życiu osoby. Co za tym idzie - pełno tutaj smutku i melancholii. Powiedziałabym, że moje klimaty. Nie dlatego bynajmniej, że lubię patrzeć na cierpnie innych, ale dlatego, że lubię zagłębiać się w psychikę bohaterów. Julię polubiłam chyba od początku. Dość szybko się do niej przywiązałam, bo dzięki tym słowom pisanym bezpośrednio "przez nią", byłam w stanie wczuć się w jej sytuację.
Ze względu na tematykę Zagubionej nie powinnam mówić, że jest to lektura lekka i przyjemna, ale szczerze mówiąc... Poniekąd tak właśnie jest. I dlatego trochę się zawiodłam. Jak już wspomniałam na początku, spodziewałam się czegoś obszerniejszego, bo kiedy myślę sobie o utraconej miłości, wydaje mi się, że człowiek wtedy wspomina. Wspomina dużo i dużo chciałby zapisać, by nigdy tego nie zapomnieć. Czy nie tak się dzieje w większości wypadków? Zwłaszcza, że Julia, podobnie jak ja i pewnie wielu z Was, jest miłośniczką słów, autorką niejednego tekstu, a nawet własnej powieści, o której niejednokrotnie wspomina w swoich monologach do Micah. Dlatego, moim zdaniem, tę książkę można by rozwinąć, mocno rozbudować. Zamysł autorki był jednak taki a nie inny, książka jest dobra, tylko ja jako zapalony czytelnik, który trafił na coś, co tematycznie i językowo naprawdę do niego przemawia - po ukończeniu Zagubionej czułam się tak, jakbym właśnie skończyła czytać streszczenie.
Plus, jeszcze jedna sprawa... do samego końca czekałam na przełomowy moment w życiu Julii, kiedy wyjdzie z domu, pokona depresję, zacznie żyć... i jeśli chodzi o zakończenie - nie lubię przewidywalnych książek, ale tutaj, mimo że nie spodziewałam się tego, co się stało - chyba się jednak zawiodłam.
całość na:
www.ksiazkowy-zawrot.blogspot.com