"Jeśli staniesz do walki, możesz wygrać albo przegrać. Jeśli nie będziesz walczyć, przegrasz na pewno."
Wreszcie dobrałam się do „Kronik Ellie”! Jak dobrze, że można powrócić do Ellie i jej przyjaciół. Zastanawiałam się, co autor jeszcze wymyślił i czy w jakiś sposób mnie zaskoczy. A tu niespodzianka! Jak mogłam się tak pomylić? Zaskakuje już na samym początku!
Od wojny minęło już kilka miesięcy lecz jej skutki nadal są widoczne. Na granicy Australii z terytorium wroga nadal panują zamieszki. Ludzie znikają w tajemniczych okolicznościach, dochodzi do napadów. Ellie ma nadzieję, że wszystko będzie dobrze, ale w jednej chwili to poczucie znika. Czy wraz z Gavinem i przyjaciółmi poradzi sobie w tych trudnych chwilach?
Cieszę się, że autor postanowił kontynuować historię o losach Ellie, Fee, Homera i Lee. Widać, że książka jest naprawdę dopracowana, a pan Marsden włożył ponownie w nią dużo serca. Nie ma tu tylu niebezpiecznych momentów, co w serii „Jutro” ale pojawia kilka naprawdę wciągających (no bo przecież trwa pokój). W tej części Ellie musi zmagać się z zadaniami jakie niesie dorosłość. I nie jest to łatwe. Książka o dosyć ciężkiej tematyce. Zmusza czasami do przemyśleń.
Ci co przeczytali serię „Jutro”, a nie sięgnęli po „Kroniki Ellie” muszą to zrobić. Wiele reklam mówi, że są to książki, które podbijają serce czytelników na całym świecie i nie mogę temu zaprzeczyć. Teraz trzeba dorwać jeszcze dwie części.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/