Serenada zmierzchu

Recenzja książki Pieśń Alaski: Serenada zmierzchu
O cyklu "Pieść Alaski" pisałam Wam już dwukrotnie, ponieważ jest to trylogia dzisiaj czas na recenzję ostatniej części. Poprzednie recenzje można podglądnąć tutaj: "Preludium brzasku" oraz "Refren poranka". Jeśli jeszcze ich nie czytaliście to polecam sięgnąć. Tutaj dosyć istotne będzie najpierw przeczytanie poprzednich części

W "Preludium brzasku" główną bohaterką była Lidia, W "Refrenie poranka" wszystko działo się lata później, a głównym bohaterem był syn Lidii - Dalton. W ten części znowu akcja toczy się o kilkanaście lat później niż poprzednio. Tym razem główną rolę ogrywa tutaj córka Lidii i jednocześnie siostra Daltona - Britta. Jest rok 1906. Po latach nieobecności na rodzinnej wyspie, do Sitki powraca Britta. Ma do podjęcia bardzo ważną i życiową decyzję, do domu wróciła, aby móc wszystko na spokojnie przemyśleć. Do wyboru ma grę w bardzo znanej orkiestrze i ślub z zakochanym w niej mężczyzną, lub porzucenie tego i pozostanie na ukochanej Alasce z rodziną. Decyzja dosyć trudna, tym bardziej, że od bardzo wielu lat jest zakochana w mężczyźnie, który jej kompletnie nie zauważał. Teraz jest on żonaty, ma dziecko. Jednak na miejscu okazuje się, że Juri wyjechał. Nie mógł wytrzymać z okropną żoną, alkoholiczną, która próbowała wykończyć go psychicznie. Kiedy kobieta umiera podczas porodu Britta nie zastanawiając się zbyt długo przygarnia jej dzieci (dzieci jej ukochanego). Traktuje je jak własne, od początku bardzo je kocha i zrobi wszystko, aby odnaleźć ich ojca. Lecz kiedy na progu ich domu staje Juri, od razu wracają do niej dawne uczucia. Marzy o tym, by z nim być, by on również ją pokochał, by razem wychowywali dzieci... Jednak to nie będzie takie łatwe...

Kolejna bardzo ciekawa powieść o rodzinie Lindquistów. Tutaj przeszłość często daje o sobie znać. Dzieje się bardzo wiele. Zdradzę Wam jedynie, że dojdzie do pewnej katastrofy, będzie dużo strachu, będzie też śmierć i mnóstwo rozpaczy i bólu. Ale znajdziemy tu także wiele miłości. Miłości do dzieci, do rodziny, do mężczyzny, do Boga. Poza tym odezwą się również demony przeszłości pod postacią znienawidzonego pasierba/brata, który mimo, że jest bardzo schorowany to jednak nadal będzie próbował namieszać w życiu tej rodziny. Dużo akcji, dużo wątków i bardzo mile spędzony czas podczas lektury.

Książka ta jest interesująca i wciągająca - tak jak i poprzednie części z tej trylogii. Przesympatyczni bohaterowie, poruszające i klimatyczne historie, piękne otoczenie, zaskakujące wydarzenia, głębokie przemyślenia, sporo różnych emocji... Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo jednak jestem pewna, że wiecie o co mi chodzi Powiem Wam tylko, że mi podobał się cały cykl i zdecydowanie mogę go polecić. Choć nie znajdziemy tu jakiś wielkich kryminalnych zagadek czy też burzliwych i gorących romansów to jest tutaj coś innego. Bardzo życiowe i ciekawe wydarzenia



Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2014/02/sere...
0 0
Dodał:
Dodano: 03 III 2014 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 170
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: MartaAnia
Wiek: 34 lat
Z nami od: 20 X 2012

Recenzowana książka

Pieśń Alaski: Serenada zmierzchu



Serenada zmierzchu to opowieść o tym, że prawdziwa miłość odmienia człowieka. Po zawodzie miłosnym Britta opuszcza Alaskę i poświęca się muzyce. Szczęście uśmiecha się do niej, gdy znany angielski dyrygent proponuje jej wymarzoną posadę pierwszej skrzypaczki i... oświadcza się. Realizacja marzeń wydaje się być w zasięgu ręki. Ale w sercu Britty wciąż tli się stare uczucie. Dlatego wraca do domu,...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0