„(…)gdyby całe to zło od Edwarda zwaliło się na mnie za jednym zamachem, nie wytrzymałabym takiego udręczenia. Żaden człowiek, żadne zwierzę by tego nie zniosło. Popełniłabym samobójstwo, zabiła jego lub siebie. Dlaczego tak się nie stało? Ponieważ on mi dawkował te tortury jak truciznę rozpuszczaną w małych radościach życia: dziecko uśmiechnęło się do mnie, mlecz zakwitł pod murem, przyjaciółka napisała list.”*
Wkraczając w dorosłość nic nie wskazywało na to, że twoje życie będzie piekłem z którego trudno będzie uciec. Byłaś młoda, pełna werwy i radości życia gdy poznałaś JEGO. Czarujący, zabiegający o twoje względy, mężczyzna ideał. Zakochałaś się, wzięłaś ślub i… zaczęło się, anioł pokazał swoje prawdziwe oblicze. Dzień po dniu obdzierał cię z pewności siebie, sprawiał, że bałaś się każdego swojego słowa, gestu…
Kiedy Maja poznała swojego przyszłego męża Edwarda, jest pełną wdzięku radosną początkującą studentką. Mężczyzna, parę lat od niej starszy, zaczyna okazywać jej względy, dbać o nią i walczyć o ich związek. Mai się to podoba, ale pewnego dnia odkrywa, że jest w ciąży i z obawą informuję partnera o tym fakcie. W brew obawą kobiety wiadomość o tym przyjął bardzo dobrze, od razu też zaproponował małżeństwo oraz obiecał miłość do końca życia i wygodne życie. Pomimo obaw wyszła za mąż za Edwarda i zamieszkała w tymczasowym lokum. Idylla nie trwała jednak długo, mąż szybko zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze i znęcał się nad Mają zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Robił to jednak tak umiejętnie, że nikt z zewnątrz o tym nie wiedział. Dla otoczenia byli idealną, kochającą się parą, nikt nie podejrzewał i niebyły w stanie uwierzyć w to co działo się za drzwiami tej dwójki.
Lubię sięgać po książki trudne, wstrząsające, zmuszające do zatrzymania się i zastanowienia nad tym co dzieje się z ludźmi na świecie. Żałuję, że muszą one powstawać, ale z drugiej strony, nawet jeśli są literacką fikcja uświadamiają o istniejącym problemie. Owszem, zdajemy sobie sprawę z tego, że on jest, ale dopóki nie mamy z nim styczności nie myślimy i gdy słyszy się o kobiecie maltretowanej wydaje się łatwe stwierdzić „niech odejdzie od oprawcy, przecież to takie proste”. W rzeczywistości takie nie jest i literatura tego typu może to uświadomić, a nawet uczulić, bo nawet w rodzinie z pozoru wyglądającej na idealną może trwać piekło.
Teresa Ewa Opoka przedstawia historię kobiety, która była maltretowana przez swojego oprawcę psychicznie i fizycznie. Poprzez wspomnienia bohaterki i jej rozmowy samej ze sobą z drobiazgową szczegółowością obserwowałam jak istota uważana za człowieka niszczy w kobiecie to co najpiękniejsze. Obdziera ją z godności, pewności siebie, radości życia. Która wmawia ofierze, że jest nikim, że nikt jej nie uwierzy i że jemu wolno wszystko. Autorka bez krztyny sztuczności, ubarwień czy też łagodzenia opisuje co może uczynić jeden człowiek drugiemu. Realistycznie przedstawia zachowania, emocje zarówno ofiary, jak i psychopaty. Opisuje wszystko szczerze, takim jakim może być u kogoś w domu naprawdę. Fabuła powieści jest przemyślana i dopracowana, widać, że Teresa Ewa Opoka szukała informacji o tym co pisze i starała się do maksimum je wykorzystać. Akcja nie toczy się może w zawrotnym tempie, ale w tym przypadku nie o to chodzi. Tutaj liczył się przekaz, który umieściła polska powieściopisarka w powieści. Historia fikcyjna, a uderzająca w czytelnika jak morska fala.
Jestem pod wielkim wrażeniem charakterystyk bohaterów. Maja jest postacią, której nie da się nie polubić i jej nie rozumieć. Owszem, denerwowałam się na nią, że nie odejdzie, nie pojedzie do mamy i nie poprosi o pomoc. Ale obok tego była świadomość i wiedza, że to nie jest proste, że majka jako ofiara ma w sobie zakorzenione wszystko to co mówił jej „ukochany” i mimo tego, że gdzieś w sobie wiedziała, że to nie prawda lęk był silniejszy. Rozumiałam jej potrzebę chronienia dzieci, spokoju jej matki. To silna kobieta, która przetrwała trzynaście lat psychopatą, a jednocześnie nie zatraciła ostatecznie swojej osobowości i potrafiła odejść. Postać Edwarda fascynowała mnie równie mocno, jak bardzo czułam niechęć do niego. Od samego początku wydawał mi się dziwny. Psychopaci nie widzą niczego złego w tym co robią, w ich mniemaniu nie mają czego sobie zarzucić, zawsze znajdą wymówkę dla swoich zachowań. Czasem aż mnie przez niego przechodziły zimne i nieprzyjemne dreszcze…
Bałam się trochę tego jak odbiorę najnowszą książkę pani Opoki, tym bardziej, że nie znam żadnej jej wcześniejszej powieści i nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. I chociaż początkowo trudno było mi przekonać się do formy w jakiej została napisana to pokłady emocji w niej zawarte skutecznie przekonywały mnie by czytać kolejne strony. I bardzo dobrze, bo im dalej byłam tym bardziej pochłaniała mnie treść. Nie była to lektura łatwa i przyjemna, ale nie żałuje ani chwili na nią poświęconą. Czułam się przytłoczona tym wszystkim, koszmarem Majki, który musiała przeżywać dzień po dniu. Tego nie da się czytać spokojnie, wiele razy chciałam stanąć obok Edwarda i wywrzeszczeć mu wszystko co o nim myślę, dać w twarz i zabrać stamtąd kobietę i dziecko. Emocje wręcz mną targały i nawet po dłuższym czasie krew mnie zalewa gdy myślę o tym co przeżywała bohaterka.
„Żona psychopaty” to powieść, która bardzo mocno wpłynie na potencjalnego czytelnika i nie pozwoli mu być obojętnym na bieg wydarzeń. Na mnie wywarła ona bardzo duże wrażenie i śmiało mogę przyznać, że autorka odwaliła kawał dobrej roboty zagłębiając się w psychikę ofiary oraz oprawcy. Książka godna polecenia.
*str. 189
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2014/02/zyjac-z-psych...