Anna Smith jest siedemnastoletnią Polką, która dzięki swojemu projektowi placu zabaw dla dzieci dostała stypendium na uniwersytet w Oksfordzie. Dziewczyna długo się nie zastanawiała i z radością przyjęła tę wiadomość, chociaż trudno było jej pożegnać się z rodziną i przyjaciółmi. Anna jest bardzo ciekawa tego, jak ułoży się jej w nowej szkole i czy pozna ciekawe osoby. W związku z tym, że ojciec dziewczyny jest Anglikiem, Anna bardzo dobrze mówi po angielsku i to z praktycznie nienagannym brytyjskim akcentem. Na samym początku trudno jest się jej dostosować do szkoły, jednak w końcu zaprzyjaźnia się z kilkoma dziewczynami oraz chłopakami, tworząc własną "paczkę" przyjaciół. Jednym z kolegów jest nieziemsko przystojny Lorcan Maidley, którego dziewczyna uważa za swojego najlepszego przyjaciela. Z czasem jednak obydwie strony zaczynają czuć do siebie coraz więcej.
Anna i Lorcan. To mogłoby być typowe love story, gdyby na scenę nie wkroczył Siergiej Taredov. Dziewczyna poznaje go na balu dla najlepszych uczniów szkoły, a mężczyzna zaczyna jej bardzo imponować. Nie przeszkadza jej fakt, że Siergiej jest od niej o wiele starszy, bo ma 38 lat, gdyż Anna od samego początku się w nim zakochuje. Po pewnym czasie wkracza w świat, w którym na każdym kroku zostaje obdarowywana najdroższymi prezentami, różami, czekoladkami czy winem. A może miałaby ochotę wybrać się do Paryża? Nic prostszego. Wystarczy wejść do własnego jeta i za kilka godzin chodzić ulicami stolicy miłości. Jej rozciągnięta bluzka i stare dżinsy momentalnie zamieniają się w kreacje Diora, a niedawno nabyte prawo jazdy przestaje być ważne, gdy do dyspozycji ma limuzynę i własnego szofera. Jednak to nie bogatcwo Siergieja przyciąga Annę do niego - to czysta miłość. Niestety w końcu dziewczyna zalicza mocny upadek o ziemię, gdy zdaje sobie sprawę z tego, że nie da się wieść życia niczym księżniczka z disnejowskiej bajki. Wkracza w świat, w którym ciągle musi walczyć o swoje życie oraz o miłość. Walka o dominację w biznesie biopaliw jest niemal równoznaczna z mafią, która pojawia się w życiu dwójki zakochanych. Czy to może zakończyć się happy end'em?
Nigdy nie byłam pozytywnie nastawiona do książek rodzimych autorów. Zawsze wydawało mi się, że zagraniczni pisarze tworzą o wiele lepsze książki niż Polacy, jednak kilkukrotnie zostałam zaskoczona tym, co otrzymałam w polskich książkach. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że również nasi autorzy potrafią tak dobrze pisać, gdyż od zawsze czytałam książki wyłącznie zagranicznych pisarzy. W związku z tym miałam nieco wygórowane oczekiwania wobec polskich powieści, ale przyznam szczerze, że popełniłam wielki błąd, nie dając wcześniej szansy naszym autorom. Kolejną lekturą, która mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła był właśnie Plan Patrycji Gryciuk. Nigdy w życiu nie myślałam, że jakakolwiek polska powieść wywoła u mnie tyle sprzecznych emocji, a w ostatecznym rozrachunku tak bardzo mi się spodoba.
Już dawno nie czytałam tak długo jednej książki, naprawdę. Zawsze przeczytanie, objętościowo takiej samej, powieści zajmowało mi maksymalnie tydzień, a tym razem potrzebowałam na nią dwa tygodnie. Nie była to wina tego, że książka mi się nie podobała, co to, to nie, jednak na początku nie mogłam się wciągnąć w to, co akurat się działo. Była to również wina tego, że powieść nie jest podzielona na rozdziały, a jedynie na części, które są co jakieś... 200 stron bądź więcej. Niestety nie potrafię czytać książek, które nie są podzielone na wyraźne rozdziały, gdyż nigdy nie wiem, w którym momencie mam kończyć. Dlatego w tym wypadku zdarzało mi się odkładać książkę po kilku kartkach i wracać do niej dopiero na następny dzień. W końcu jednak się przemogłam i po 300 stronach wreszcie coś we mnie zaskoczyło... Resztę przeczytałam w dwa dni i nie mogłam poradzić sobie z tym, że to już koniec. Przez dwa tygodnie jednak można się niesamowicie zżyć z bohaterami i ja czułam się dosłownie tak, jakby ktoś wyrwał mnie z dotychczasowego życia. Raz nawet śniły mi się wydarzenia z tej książki! A to chyba świadczy o tym, że powieść jest naprawdę bardzo dobra. Dziwię się, że jest to debiut, bo autorka pisze, jakby przez całe życie nie robiła nic innego i jakby urodziła się od razu z piórem oraz kartką w dłoni. Chociaż fakt faktem, to piekielnie dobry debiut i jestem niesamowicie ciekawa kolejnych powieści tej autorki.
Na samym początku myślałam, że to będzie typowe love story i faktycznie przez kilkadziesiąt pierwszych stron byłam święcie przekonana, że się nie pomyliłam, bo naprawdę się zanosiło na romansidło. W końcu wkroczył Siergiej i dalej wydawało mi się, że to wszystko jest zbyt piękne. Byłam przekonana, że autorka namiesza sporo w życiu bohaterów i tym razem się nie pomyliłam. Niestety irytowało mnie, gdy cały czas słyszałam, że Anna mówiła: co za przystojniak!, poker face bądź cóż za powaga. To było do zniesienia raz lub dwa, ale nie na każdym kroku. Te zwroty głównej bohaterki i brak rozdziałów to chyba jedyne minusy, które znalazłam w tej powieści. Jednak ta książka nie jest pod żadnym pozorem romansidłem. Oczywiście miłość wiedzie tutaj prym, jednak ten wątek jest na tyle dobrze przedstawiony, że czytałam o nim z przyjemnością. Wraz z upływem stron zaczyna dziać się coraz więcej i w końcu nie mogłam nawet na chwilę oderwać się od tej powieści. To jedyna znana mi książka, która połączyła w sobie dwie moje ulubione rzeczy. Mianowicie: samą literaturę i biologię. Ta druga odgrywała tutaj naprawdę wielką rolę, gdyż Siergiej był biologiem i zajmował się biopaliwami, a ja wprost nie mogłam wyjść z podziwu nad tym, jak dobrze autorka przedstawiła wszystkie wiążące się z tym zagadnienia. Sama praca Siergieja mnie ogromnie intrygowała i byłam naprawdę pod wrażeniem tego, w jaki sposób zostało to wszystko przedstawione. Również świetnie pokazała rywalizację między firmami i fakt, że ludzie są zdolni nawet do zabijania, byle tylko osiągnąć swoje cele.
Bohaterowie są jak dla mnie naprawdę dobrze dopracowani. Anna na początku mnie irytowała, ale z czasem bardzo się z nią zżyłam (może ze względu na to, że mam tak samo na imię?) i byłam równie rozdarta w uczuciach, tak jak ona. Siergiej był naprawdę świetnym mężczyzną, jednak od samego początku nie był tym, z którym ja chciałabym żyć. Owszem, można było ulec zafascynowaniu tym, że dzięki niemu Anna mogła pozwolić sobie na wszystko, gdyż cały czas ją rozpieszczał, ale z czasem okazało się, że Siergiej jest bardzo zazdrosny i wręcz władczy wobec swojej ukochanej. Nie dziwiłam się, że dziewczyna postanowiła mieć również kochanka, którym okazał się Lorcan Maidley. Sama mocno kibicowałam związkowi Anny z Lorcanem do samego końca. Zresztą sama nie potrafię wyrazić tego, jak duże wrażenie zrobiły na mnie przedstawione wydarzenia i całokształt książki. Kiedy otrzymałam tę powieść, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mnie wciągnie i nawet wtargnie do moich snów. Mimo złego startu jestem zdecydowanie oczarowana tą historią i mam nadzieję, że reszta książek tej autorki będzie równie magiczna i dobra, co Plan.
Zakończenie powieści doszczętnie mnie zniszczyło. Niektóre wydarzenia przewidziałam, a reszty kompletnie się nie spodziewałam i byłam w dużym szoku, kiedy przeczytałam ostatnie kilkadziesiąt stron. To pierwsza polska powieść, która wywołała u mnie łzy. Mimo tego, iż wiedziałam, co się wydarzy, to i tak ogromnie przeżywałam wszystkie wydarzenia. Zresztą sama końcówka mnie ogromnie zaskoczyła i cały czas powtarzałam tylko no nie, no nie, to nie może być prawdą. Już dawno nie zżyłam się w taki sposób z książką i nie przeżywałam tak wszystkich wydarzeń. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że oczekiwałam raczej przeciętnej powieści, a okazało się, że pochłonęła mnie bez reszty, tak że zapomniałam o całym świecie i żyłam życiem głównych bohaterów. Bardzo długo wstrzymywałam się z napisaniem tej recenzji, bo czuję się, jakbym w tym momencie oddzielała całą tę historię i wszystkie towarzyszące mi uczucia przy jej czytaniu, poziomą kreską. Okazuje się, że nawet po dziesięciu dniach od przeczytania Planu idealnie pamiętam wszystkie wydarzenia oraz bohaterów. Będę się ciągle powtarzać, ale jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem tej powieści i nigdy nie chcę o niej zapomnieć.
Plan to świetny debiut literacki. Jeśli wszyscy polscy autorzy mieliby w ten sposób debiutować, to od dzisiaj czytam jedynie polskie powieści. Książka ogromnie mną poruszyła i dostarczyła mi chyba wszystkich możliwych emocji podczas tych prawie sześciuset stron. Nigdy nie przypuszczałam, że można tak bardzo zatracić się w poznawanej historii i niemal nią żyć, a jednak Plan mi to udowodnił. Polecam tę książkę szczególnie kobietom, mężczyźni niestety mogą się przy niej wynudzić, gdyż bardzo dużą rolę w niej odgrywa miłość i realcje głównych bohaterów. Nie przepadam za powieściami, które w dużym stopniu traktują o miłości, jednak ta jest jednym z niewielu wyjątków. Jestem naprawdę ogromnie zaskoczona tym, że Plan okazał się tak świetny i zdecydowanie go polecam.