Misje chrześcijańskie w Chinach nie są zbyt szeroko opisane i spopularyzowane. A jest to niezwykle ciekawy temat. Tego zadania podjął się Jan Konior SJ to jezuita, teolog, sinolog. Od wielu lat zajmuje się kulturą Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Autor wielu publikacji naukowych i popularnonaukowych w Polsce i zagranicą, poświęconych duchowości i tematyce związanej ze światem wschodnim. Zawdzięczmy mu również krótką książeczkę z serii Wielcy ludzie kościoła poświęconej mało znanemu misjonarzowi – Matteo Ricci.
Warto wspomnieć kilka słów na temat tego świętego. Muszę przyznać, że czytałam wiele książek o Dalekim Wschodzie, na studiach omawiało się kwestie chrystianizacji. Z tyłu mojej głowy zawsze była taka myśl, że pierwsi misjonarze, którzy przybyli do Chin, byli ludźmi niezwykle gorliwymi i wszelkimi sposobami, także siłowymi próbowali prowadzić misje chrystianizacyjne. Jan Konior SJ obala ten mit, krzewiciele wiary, jacy przybyli do Państwa Środka posiadali głęboką wiarę, jednak szanowali tradycje, zwyczaje i kulturę tamtejszej populacji. Jednym z pierwszych apostołów na tamtych terenach był Matteo Ricci. Człowiek bardzo dobrze wykształcony. Kiedy przybył do miejsca docelowego, zaczął uczyć się zwyczajów tubylców. Mocno pracował nad językiem, ubierał się, jak rodowity Chińczyk. Łączył ich kulturę z wiarą chrześcijańską. Niezwykłe dla mnie było również to, jak potrafił porozumieć się z ludźmi o całkowicie innym światopoglądzie. Nikogo nie zmuszał do wyznawania wiary w Chrystusa, tylko w atrakcyjny sposób pokazywał co jest ważne w życiu. Choć napotkał wiele przeszkód na swojej drodze to, jednak wielu Chińczyków potrafi obecnie powiedzieć kim był i jak duży był jego wkład w ich życie. Muszę sama się przyznać, że dopiero po przeczytaniu tej niewielkiej pozycji, zobaczyłam jak wyglądały początki chrześcijaństwa w Chinach.
Co tyczy się samej publikacji to jest niezwykle krótka, czytanie nie zajmuje dużo czasu. Co nie jest zaletą. Historią tego świętego jest niezwykle ciekawa, brakowało mi w niej większego opisu dzieciństwa, okresu dorastania, początków jego duchowej drogi. Autor wiele razy powtarzał niektóre kwestie, co sprawiało, że czytanie stawało się monotonne. Jednak fragmenty listów i dokumenty sprawiają, że nabiera ono tempa i interesuje.
Wielu misjonarzom potrzeba takiej wytrwałości jaka cechowała Matteo Riccini. Ważnym elementem jest również szacunek do tradycji ludzi wśród, których pracują. Powinni czerpać inspirację z czynów głównego bohatera książki. Polecam wszystkim tym, którzy interesują się tą tematyką i mają ochotę zaznajomić się z początkami chrześcijaństwa w Chinach.