Marta zrecenzowała Wam książeczkę o pierwszej przygodzie jeża Pepe więc ja chętnie opowiem Wam o drugiej. Bo tak się składa, że my także miałyśmy okazję poznać tego uroczego zwierzaka. A przy okazji również i polubić. Bo czy mogłoby być inaczej? Nie sądzę...
Tym razem nasz mały bohater pragnie pomóc swojej przyjaciółce. Okazuje się, że od pewnego czasu giną jej zgromadzone na zimę orzechy! I choć miejsce ich chowania wiewióreczka zmieniała już dwa razy to i tak wszystkie nagle w niewiadomych okolicznościach po prostu znikają. Dla wiewiórki to ogromny problem. Zima wkrótce nadejdzie... Czy uda jej się przetrwać mrozy i wykarmić dzieci bez swoich zapasów? Oj, nie wygląda to ciekawie. Jeżyk Pepe postanawia więc odnaleźć tego małego złodziejaszka. I przekonać go, że to nie ładne tak podkradać.
Na początek jednak należy przeanalizować wszystkie poszlaki oraz zrobić listę osób podejrzanych. Potem porozmawiać z każdym z nich by znaleźć winowajcę. Jeż Pepe po przemyśleniu wszystkiego postanowił działać. Jednak czy jego podejrzani rzeczywiście mogliby tak skrzywdzić wiewióreczkę? No i czy takiemu niepozornemu zwierzaczkowi uda się rozwikłać tę zagadkę? Jak myślicie?
Tak więc, jak już sami się zorientowaliście - ta książeczka to taka mini powieść detektywistyczna dla maluszków. Jej bohaterami są przemiłe zwierzaczki, a historia opowiedziana wewnątrz z całą pewnością wciągnie małego czytelnika. Jestem tego pewna. Bo choć problem, z jakim boryka się jeż Pepe oraz jego przyjaciółka wydaje się dość prosty, to tak naprawdę by go rozwiązać, trzeba uruchomić swoje szare komórki. A i tak nie jestem pewna czy naszym dzieciaczkom uda się rozwikłać zagadkę znikających orzechów. Moja Ala miała mnóstwo pomysłów, ale na ten jeden nie wpadła
Podoba mi się również wydanie tej książki. Podobnie jak w pierwszej części tutaj także w całej lekturze dominuje jeden kolor. W tym przypadku pomarańczowy. Ten kolor zalewa niektóre ze stron oraz dominuje na większości ilustracji. A dlaczego akurat pomarańcz? Bo to właśnie ten kolor najlepiej oddaje nam atmosferę późnych jesiennych dni, podczas których toczy się akcja tej książki. Sprytnie pomyślane prawda? Wygląda na to, że wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, by była to wystarczająco zachęcająca lektura.
Nam przygody jeża Pepe bardzo się spodobały. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak nasze brzdące powinny się przy niej dobrze bawić. Alicja z uwagą wysłuchała obu tych opowieści, a gdy skończyłam czytać, spytała czy mam ich więcej
To chyba najlepszy dowód na to, że warto sięgnąć po tę skromną lekturę
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2014/02/orze...