Brent Weeks to amerykański autor fantasy, który zasłynął swoją debiutancką trylogią „The Nigt Angel„. Więcej informacji o autorze oraz jego książkach możecie znaleźć na jego oficjalnej stronie
http://www.brentweeks.com.
Przyznam szczerze, że o ile o nim słyszałam, o tyle jeszcze nie miałam przyjemności czytać.
Wygooglowałam sobie jednak jego „Drogę cienia” i spotkałam się z szeregiem zaskakująco dobrych opinii na jej temat. Książka otrzymała bardzo wysoką średnią ocenę 5.32.
Zaufałam więc opiniom czytelniczym, zaufałam talentowi Weeksa i rozpoczęłam lekturę „Czarnego Pryzmatu”.
Autor przenosi nas w świat Gaviba Guile’a- Pryzmata, najpotężniejszego człowieka na świecie najwyższego kapłana będącego łącznikiem między ludem a bogiem Orholamem.
Pryzmat jest odpowiedzialny za utrzymanie pokoju. Ma przed sobą jeszcze pięć ważnych niezrealizowanych celów, jednak wie, że zostało my niewiele czasu na ich wykonanie. Pryzmaci bowiem żyją krótko. Zazwyczaj 7 lat lub nieco więcej- jednak zawsze jest to wielokrotność siódemki. Gavin żyje już lat 16 i wie, że zostało mu maksymalnie 5 lat na spełnienie swoich misji .
Niespodziewanie jednak dowiaduje się czegoś co może całkowicie zmienić jego rzeczywistość- okazuje się, że Gavin ma bękarta w odległym królestwie, którego spłodził po wojnie, będąc zaręczonym z Karris- jedyną osobą, na której mu zależało.
Staje przed decyzją, która może zmienić losy całego świata- musi zdecydować jak wiele jest w stanie poświęcić by jego sekret nie wyszedł na jaw. A jak się okazuje- sekret Gavina ma niejedno oblicze.
Przyznam szczerze, że mam mieszane odczucia po lekturze tejże książki. Początkowo ciężko było mi się w nią wdrożyć, nie wiedziałam o co chodzi. Znikąd pojawili się krzesiciele, wyczyniający dziwne rzeczy z barwami, tworzący luksemy. Dopiero po pewnym czasie udało mi się zaskoczyć. Od tamtej pory lektura była czystą przyjemnością i rozrywką. Obyło się jednak bez wielkich fajerwerków.
Książka z pewnością zasługuje na mocne 4. Mimo swoich 726 stron nie jest naciągana, każde wydarzenie wynika z drugiego, nie ma tu niepotrzebnych przedłużaczy akcji. Jednak z drugiej strony daleko jej do oceny piątkowej. Jestem trochę zaskoczona, zważając na ocenę pierwszej książki Weeksa. Z całą pewnością po nią sięgnę, by porównać moje odczucia, by sprawdzić czym różnią się te książki.
Z przyjemnością sięgnę również po kolejne tomy serii o Powierniku Światła, bowiem Czarny Pryzmat jest księgą ją otwierającą. Jestem ciekawa kolejnych pomysłów autora.
Polecam !
Recenzja ukazała się wcześniej na blogu:
http://shczooreczek.blogspot.com/2011/03/czarny-pryzmat-bren...