Już od dłuższego czasu miałam w planach nieco poszerzyć znajomość naszej rodzimej literatury, jednak niewiele z tego wychodziło. Aby to zmienić w końcu sięgnęłam po długo już na tę chwilę wyczekującego ebooka "Ani żadnej rzeczy". Jest to pierwsza (i jak na razie jedyna) książka z serii o komisarzu Zakrzyńskim i prokuratorze Wilku. Czy się opłacało? Sprawdźcie.
Willa w Podkowie Leśnej staje się miejscem zabójstwa prawie czterdziestoletniej kobiety. Wkrótce podejrzenia padają na męża denatki, ekscentrycznego (fioletowy garnitur i pewne niezwykle charakterystyczne auto mówią same za siebie), starszego od niej człowieka, jednak jak na razie nie ma możliwości podważenia jego alibi. W tej sytuacji policja nie ma dużego wyboru i zaczyna prowadzić śledztwo nieco na oślep we wszystkich możliwych kierunkach. Przecież mimo wszystko pasowałoby się rozeznać w sytuacji. Jest też były mąż zamordowanej, obecnie fanatyk religijny (czy też człowiek postrzegający swoją wiarę zbyt dosłownie), który ma już za sobą pobyt w więzieniu, a i kilka innych mniej lub bardziej podejrzanych osób by się znalazło. Swoją rolę odegra także prasa (dokładniej brukowce), której nieustanne wtrącanie się od czasu do czasu nawet śledztwu może wyjść na dobre.
Pewny siebie (co niekiedy zahacza o ignorancję) policjant, który zna się na swoim fachu oraz kompletnie niedoświadczony prokurator, sprawiający wrażenie jakby pochodził z całkiem innej bajki... Jak widać duet raczej niezbyt dobrany. Ale czy to źle? Z pewnością będzie to dla obu panów nowe, a może nawet przydatne, doświadczenie. Dwa całkiem różne charaktery, inne spojrzenie na świat i swoją pracę, a co najważniejsze, na siebie nawzajem. Jak sprawdzi się to połączenie?
Bohaterowie nie wzbudzili we mnie jakiejś szczególnej sympatii, jednak nie byli mi też całkiem obojętni. Byłam raczej ciekawa innych ich cech, których jeszcze nie ujawnili (chodziło mi zwłaszcza o to, czy Wilk rzeczywiście pokaże, że jednak na coś go stać). Poza tym jest pewien szczegół dotyczący Zakrzyńskiego, którym autor zwodził mnie wręcz od samego początku, a jego rozwiązanie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Niemal wszystko kręci się tu wokół znalezienia mordercy. Nie znajdziemy tu wielu wątków pobocznych, nie poznamy bohaterów bliżej niż wymaga tego fabuła. Choć może nie jest to wielka strata, zwłaszcza w tym przypadku.
Całą sytuację poznajemy głównie z perspektywy Zakrzyńskiego, którego nieco ironiczne podejście do śledczych procedur i swojej pracy dobrze wpływa na odbiór powieści. Rozwiązywana sprawa może nie jest jakaś szczególnie odkrywcza (znalazło się parę faktów, których domyśliłam się prędzej niż nasi bohaterowie), jednak przystępny język stosowany przez autora sprawia, że czyta się całkiem przyjemnie. To dobre czytadło, choć właściwie nie wyróżnia się niczym niezwykłym i bez większego żalu można by było je sobie odpuścić. Podejrzewam, że nie zagrzeje na długo miejsca w mojej pamięci. Czy przeczytać? Decyzja należy do Was.
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/02/pm-nowak-ani-za...