Książki młodzieżowe z tajemnicą w tle należą do moich ulubionych. Gdy do tego dochodzi szkoła, czy w tym przypadku obóz umieszczony z dala od rodziców jestem w niebo wzięta. Własnie dlatego tak bardzo spodobała mi się "Akademia Wampirów", "Wybrani" i "Urodzona o północy".
Kylie Galen to zwyczajna nastolatka, a przynajmniej tak się z początku wydaje. Jej życie stanęło do góry nogami, zerwał z nią chłopak, jej babcia zmarła, rodzice się rozwodzą, okazuje się, że widzi postać, której nikt nie może dostrzec, a do tego zostaje złapana przez policję na imprezie pełnej narkotyków. Właśnie z tego powodu została wysłana na obóz dla młodzieży sprawiającej problemy wychowawcze. Jednak czy na pewno o to tam chodzi? Okazuje się, że miejsce to jest przeznaczone dla istot nadnaturalnych. Tylko kim jest Kylie? Jaki jest jej dar?
"Urodzona o północy" wciągnęła mnie od pierwszych stron. Od razu zostaliśmy wrzuceni w wir wydarzeń. Razem z Kylie pragniemy rozwiązać tajemnicę dziwnych postaci, oraz jej pochodzenia. Wszystko owiane jest mgłą niewiedzy. To zachęca nas do dalszego brnięcia w lekturę, a naprawdę warto. Nie jest to książka, przy której uczymy się czegoś nowego - uznałabym to za przyjemny tytuł, przy którym można się zrelaksować. C.C. Hunter pisze w prostym i codziennym języku nie sprawiającym problemu. Z tego powodu szybko brniemy przez książkę. Ma w sobie wszystkie cechy literatury młodzieżowej, jednak starsze osoby także znajdą w niej coś interesującego.
Fabuła opiera się na schemacie, a mimo tego powieść czytało się dobrze. Autorka potrafi zaskoczyć czytelnika, a to bardzo ważny element, którego nam nie odebrała. Główna bohaterka nie zapada w pamięć, jest przeciętna, chociaż możemy obserwować jej transformację z nieśmiałej nastolatki do odważnej dziewczyny. Coś mi się wydaje, że w kolejnych częściach bohaterka nieźle da nam popalić.
Spotykamy się tutaj z trójkątem romantycznym jak to w większości paranormal romance. Mamy do wyboru dobrego elfa Dereka, bądź tajemniczego wilkołaka Lucasa. Tutaj na pewno czytelnicy podzielą się na grupy. Miłosne rozterki Kylie są mało interesujące, jednak jest to dopiero początek. Wstęp do prawdziwej historii. Seria "Wodospady Cienie" ma potencjał.
"Urodzona o północy" nie rozłożyła mnie na łopatki, lecz była bardzo dobrą i przyjemną lekturą. Osobiście nie mogę się doczekać kolejnych części. Najchętniej już zabrałabym się za kontynuację. Polecam, naprawdę sympatyczna lektura.
[recenzje-bezimiennej.blogspot.com]