Samotność jest jak choroba. Cichaczem, podstępnie wdziera się do duszy i zmienia ją bezpowrotnie. Początkowo człowiek próbuje walczyć, nie poddawać się, bo przecież jak można czuć się samotnym, kiedy wokół tyle ludzi. W końcu przychodzi moment, kiedy nadzieja umiera, pustka wypełnia serce, a na twarzy pojawia się maska. Człowiek żyje nadal, pracuje, uśmiecha się, rozmawia z innymi ludźmi, ale to tylko pozory. W środku jest krwawiąca rana szczelnie ukryta pod maską fałszywego szczęścia.
Gabrysia to młoda mężatka i mama czteroletniej Dominiki. Po prostu nie da się jej nie lubić. Zawsze miła i uśmiechnięta dziewczyna budzi szacunek i sympatię każdego, kto ją pozna. Z pewnością niejedna osoba, patrząc na jej śliczną buźkę pozazdrości jej udanego życia. Bo przecież Gabrysia ma wszystko czego można chcieć od losu: dobrą pracę, śliczną, zdrową córeczkę i męża. Tak właśnie wygląda życie Gabrysi z punktu widzenia obserwatora. Niestety to tylko pozory. Co ktoś bardziej spostrzegawczy wyczytałby w coraz smutniejszych oczach dziewczyny? Może samotność, lęk, rozczarowanie, niepewność tego co przyniesie jutro? Cóż takiego dzieje się za zamkniętymi drzwiami jej domu? Dlaczego szuka oparcia w internetowym znajomym, a nie we własnym mężu? Gabrysia nie jest jedyną osobą, która pod pozorami normalności ukrywa niechcianą prawdę. Co skrywają pozostali bohaterowie i kim jest tytułowa Inga, dowiecie się z książki.
„Świat w pastelach Ingi” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Anety Rzepki. Książka porwała mnie od pierwszych zdań i moje oczarowanie nie osłabło do samego końca. Tematem przewodnim jest samotność. Autorka ukazała problem w bardzo szerokim zakresie, ukazując różne jej oblicza, przybliżając przyczyny i skutki. Mamy tu kobietę maltretowaną psychicznie przez męża, bezradne dziecko wychowujące się w rodzinie dotkniętej alkoholizmem, są też osoby starsze, które w pewnym sensie same skazują się na samotność, karząc się w ten sposób za błędy popełnione w młodości. Wszyscy oni przywdziewają maskę, pod którą skrywają prawdę o sobie. Każdy z nich na swój sposób woła o pomoc, a jednocześnie robi wszystko aby nie zostać usłyszanym. Książka dostarcza mnóstwo emocji i sporo wzruszeń. Skłania także do zastanowienia się nad sobą. Kim jesteśmy naprawdę, a kogo udajemy? Czasem przywdziewana maska jest tarczą chroniącą intymność, czasem zaś przykrywa mroczną prawdę.
Bohaterowie powieści mieli szczęście, że trafili na siebie. Każdy z nich miał traumatyczne przeżycia, dlatego też potrafili sobie pomóc, wykazując się jednocześnie delikatnością i wrażliwością. Nie wchodzili z butami w czyjeś życie, próbując za wszelką cenę ułożyć je po swojemu. Często w ten sposób zachowują się osoby postronne, które chcą na siłę, dla uspokojenia własnego sumienia, odmienić czyjś los.
Chciałoby się powiedzieć, że „Świat w pastelach Ingi” to powieść napisana przez życie. Życie utkane z pozorów, a jego bohaterami jesteśmy my wszyscy. Bowiem ilu z nas może powiedzieć, że każdego dnia nie udaje kogoś innego, że nie wie co to samotność? Samotność wśród ludzi boli najbardziej. Szczególnie wśród tych, którzy powinni być sobie bliscy.
Dodatkowym atutem tej książki jest naprawdę piękny język. Powieść czyta się błyskawicznie, choć sporo jest w niej wątków i postaci, a ogrom przedstawionych problemów mógłby przytłoczyć. „Świat w pastelach Ingi” na długo pozostanie w mojej pamięci jako wartościowa i pięknie napisana książka.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/