Nieskończoność

Recenzja książki Nieskończoność
"Wyobrażać sobie życie bez niego to jakby wyobrażać sobie życie, którego się nie przeżyło".

Finn Nordstrom to dwudziestosześcioletni historyk, który zajmuje się tłumaczeniem starych tekstów. Szczególnie umiłował sobie język niemiecki, który w obecnych mu czasach jest wymarły. Bowiem Finn żyje w roku 2264, gdzie średnia długość życia ludzi wynosi sto pięćdziesiąt lat. Niemal wszyscy posługują się mózgołączem, poprzez które mogą zapisywać wszystkie potrzebne informacje, a ich praca ogranicza się niemal do minimum, gdyż prawie wszystko wykonują za nich roboty. Finn jednak jest nieco inny, gdyż zamiast standardowego czytania w mózgołączu woli papierowe książki.

Duży okres swojego życia poświęcił na studia historyczne, a jedyne, co miał robić to wczytywać się w wyciągi kont z już dawno nieistniejącego banku. Finn poszukuje jakiejś przygody i ma nadzieję, że zmieni ona jego życie. Okazuje się, że dostaje zlecenie, by przetłumaczyć pamiętniki dziewczyny z XXI wieku. Znowu wydaje mu się, że to jakiś żart - on, świetny historyk, ma tłumaczyć pamiętniczki? Jednak stwierdza, że jest to lepsze niż poprzednie zadanie i bierze się do tłumaczenia. Podczas tego zlecenia odkryje wiele niesamowitych rzeczy, których istnienia się nawet nie spodziewał. A wszystko rozpoczęło się od niewinnego różowego pamiętnika... Życie Finna ulegnie drastycznym zmianom.

"Gdziekolwiek jesteś, jestem tu i wołam do ciebie. "Ja" mojego serca wita "ty" twojego".

Nic nie zapowiadało się na to, iż będzie to powieść o podróżach w czasie, a jednak! Na początku myślałam, że Nieskończoność okaże się podobna do Nowej Ziemii, gdyż po przeczytaniu tego, że akcja będzie działa się w 2264 roku - od razu przed oczami stanęła mi książka Julianny Baggott. Jednak w miarę tego jak zagłębiałam się w lekturę jasnym stało się dla mnie to, iż będzie to książka na temat podróżowania w czasie. Niemal wszystko w jej treści aż krzyczało o tym, że za chwilę bohater cofnie się w czasie, a ja pilnie słuchałam tego głosu. Trzeba przyznać to, iż autorka miała naprawdę świetny pomysł. Wiele razy zastanawiałam się nad tym, co by było, gdyby bohater z przyszłości podczas jednej z podróży w czasie zakochał się w postaci z przeszłości - i tu właśnie to otrzymałam! Nawet nie wyobrażacie sobie mojej radości, gdy dowiedziałam się o takim obrocie spraw. Co prawda, na początku relacje bohaterów zahaczały mi nieco o... niezbyt przyjemne stosunki - naprawdę? Dwudziestosześciolatek miałby być z trzynastolatką? - ale po jakimś czasie czułam się zainteresowana tą historią.

Owszem, czasami miło jest poczytać o takiej cudownej miłości bohaterów, jednak niestety dla mnie było to nieco przerysowane, więc chcąc nie chcąc muszę wspomnieć o mankamentach Nieskończoności. Nie czuję się w wielkim stopniu zachwycona tą powieścią, gdyż było w niej wiele momentów, które wydawały mi się naprawdę niedorzeczne. Nie mogłam też wyjść ze zdumienia nad pewnego rodzaju ignorancją i głupotą głównego bohatera, który nie domyślił się np. tego, że podróżuje w czasie, a potem również było kilka sytuacji, które wręcz krzyczały o rozwiązaniu powieści. Niestety ja bardzo, ale to bardzo, nie lubię przewidywalności w książkach, a Nieskończoność taka była w wielu momentach. Ale nie zawsze! Pod sam koniec wydarzenia się tak zapętliły i zamieszały mi w głowie, że nie wierzyłam w to, iż to jest prawda. Czytałam książkę z otwartymi ustami i byłam zachwycona tym, jak autorka potrafiła przedstawić pozornie nic nie znaczące kwestie w tak ważny sposób na zakończenie powieści. O tak, kilka ostatnich rozdziałów może zrzucić na czytelnika prawdziwą bombę. Z drugiej strony autorka miała dziwny zwyczaj do tego, by rozpisywać się o rzeczach, które właściwie nie miały zbyt wielkiego znaczenia i kilka akcji mogło zostać zakończonych przynajmniej kilkanaście stron wcześniej.

Jedną z najciekawszych kwestii w tej powieści było to, jak bohaterowie się do siebie zwracali. Nie używali pierwszej osoby liczby pojedynczej, tak jak my, ale całkowicie wyplewili ze swojego języka zaimek "ja". Państwo stwierdziło, że najważniejsze jest wspólne dobro, a nie ciągłe "ja, mnie, mi", więc zamiast tego używali określeń np. "ten historyk, ta przyjaciółka". Na początku trudno było się przyzwyczaić do takiego zabiegu i kilkakrotnie łapałam się na tym, że zastanawiałam się, co właściwie bohater miał na myśli. Jednak to była według mnie najciekawsza rzecz w całej książce i ciągle się tym zachwycałam. Ale była jeszcze jedna sytuacja, którą byłam wprost oczarowana. Finn przez prawie całą powieść posługiwał się zwrotami "ten historyk" bądź "ten tłumacz" w rozmowach z innymi, a autorka prowadziła narrację trzecioosobową, jednak w pewnym momencie nasz bohater zrozumiał, że zaimek "ja" jest ogromnie ważny, bo bez niego "kocham cię" nie znaczy tego samego i nie ma takiego wydźwięku, co "ten tłumacz cię kocha" - i od tego momentu autorka przerzuciła się na narrację pierwszoosobową, a ja wprost oszalałam na punkcie takiego zabiegu. Nie wiem dlaczego, ale wydało mi się to wprost genialne w swojej prostocie.

Czułam się jednak nieco oszukana poprzez tytuł i okładkę. Byłam naprawdę święcie przekonana o tym, że perfumy Eliany, czyli dziewczyny, która pisała pamiętnik, będą miały jakieś ukryte znaczenie, które poznamy dopiero pod koniec książki i cały czas doszukiwałam się, co też to może być, a tu okazało się, że... to były tylko zwykłe perfumy. No i nici z moich wielkich teorii spiskowych! Jednak muszę też przyznać, że okładka jest jedną z najładniejszych, jakie do tej pory widziałam. Wiem, że to nieładnie o mnie świadczy, jednak do właśnie przez oprawę książki postanowiłam po nią sięgnąć. Może jako całokształt treść mnie za bardzo nie zachwyciła, ale było kilka momentów, które naprawdę bardzo mi się podobały. Jako kolejny plus trzeba dorzucić, że Nieskończoność czyta się naprawdę bardzo szybko. Rozdziały są w sam raz, czcionka jest idealna do szybkiego czytania i nic więcej nie pozostaje - tylko pogrążyć się w lekturze.

Nieskończoność może nie jest wielkim arcydziełem, ale nie da się nie przyznać, że to całkiem dobra powieść z pogranicza literatury młodzieżowej i nieco fantastycznej. Dla mnie było kilka zbyt naciągniętych kwestii, które znacząco zaważyły na ocenie, jednak w końcowym rozrachunku stwierdzam, że książka zasługuje na uwagę. Z pewnością możecie spędzić z nią kilka ciekawych wieczorów i zachwycić się interesującą historią o dwojgu zakochanych ludzi z całkowicie różnych światów. Dodatkowo jest to powieść jednotomowa, co nie jest ostatnimi czasy częste, więc macie dodatkowy powód do tego, żeby cieszyć się lekturą. Ja ze swojej strony ją polecam i mam nadzieję, że zakochacie się w tym nowym pojęciu słowa "nieskończoność".

"Czytanie sprawia, że człowiek czuje się połączony z doświadczeniami innych i dzięki temu mniej dziwny".
0 0
Dodał:
Dodano: 15 I 2014 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 175
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anka
Wiek: 27 lat
Z nami od: 15 V 2012

Recenzowana książka

Nieskończoność



Jest rok 2264. Mroczna Zima już minęła. Średnia długość życia to sto pięćdziesiąt lat. Większość prac wykonują roboty. Ludzie posługują się mózgołączem, które pozwala im na zapisywanie wspomnień w globalnej bazie danych. Zaimek osobowy „ja” wyszedł z użycia. W tym stechnokratyzowanym społeczeństwie miłość jest czymś niepożądanym. Finn Nordstrom, dwudziestosześcioletni historyk i tłumacz martwego j...

Ocena czytelników: 5.03 (głosów: 16)