Jestem zdania, że książek kucharskich nigdy nie jest za wiele. Tym bardziej, że każda z nich oferuje zupełnie inny jadłospis. A nawet jeśli w kilku tego typu publikacjach pokrywają się jakieś dania, to też niekoniecznie są one wykonywane dokładnie tak samo. Zatem taki amator kulinarny jak ja, który w zasadzie skupia się wyłącznie na podstawowych, nieskomplikowanych daniach mając dobrze zaopatrzoną biblioteczkę kulinarną może od święta zabłysnąć. Bo nie ma nic lepszego jak dobrze napisany przepis. Wtedy po prostu nie ma co się nie udać
Dlatego też lubię książki kucharskie choć do gotowania zazwyczaj jestem ostatnia. Robię to, bo muszę, ale stanie w kuchni całymi dniami absolutnie nie sprawia mi przyjemności. Wyjątkiem są dni, w których to właśnie sięgam po jakąś kulinarną literaturę i staram się wyczarować coś z niczego. Czuję się wtedy jak magik na scenie. I choć nie mam pewności czy dana "sztuczka" mi wyjdzie to sam proces, w którym pomału, pomału małymi kroczkami dążę do celu sprawia mi nie lada frajdę. Bo tak naprawdę to jakieś czary, że z połączenia iluś tam produktów wychodzą potrawy, że aż ślinka cieknie na samą myśl.
Jednak jednym z najważniejszych elementów tej całej kulinarnej układanki jak już wspomniałam jest dobry i odpowiednio napisany przepis. Bez tego - ani rusz. A ponieważ ja jestem tak zwanym wzrokowcem, często zwracam uwagę na to, czy jest on napisany wystarczająco przejrzyście. Tak, by wystarczył jeden rzut okiem i wszystko było jasne. Lubie gdy produkty są ładnie wyszczególnione, gdy książka zawiera dokładny i czytelny spis treści, gdy nie brak w danej lekturze indeksów itp. Może jestem za wygodna, ale po prostu lubię, gdy książka wręcz czyta się sama. I nie wymaga ode mnie zbyt intensywnej pracy
I tak w moje ręce trafiła ta oto "encyklopedia" kucharska, która swoim gabarytem bardzo mnie zaskoczyła. Nie ukrywam, że wybrałam ją spośród wielu innych głownie dlatego, że kryje ona w sobie tak wiele przepisów. Już sobie wyobrażałam ten wybór! 366 pyszności, w których mogę sobie wyszukać to na co w danym momencie mam ochotę. Brzmi jak bajka... A jaka jest rzeczywistość? Hm... Już Wam wszystko piszę.
Rzeczywiście w tej lekturze jest cała masa przepisów. Jak widnieje na okładce - aż 366 i chyba po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się, że są one posegregowane nie pod względem zastosowania, smaku czy okazji na jaką najlepiej pasują. Tutaj wszystkie przepisy są poukładane według pór roku, by produkty, z których każde danie zostało wykonane było świeże. Poza tym człowiek zupełnie inaczej odżywia się podczas upalnych dni sierpniowych niż podczas mroźnego stycznia. Zatem jego dieta również nie jest stale taka sama.
Ale to nie jedyna zaleta tej publikacji. W końcu układ zawartych wewnątrz przepisów to nie wszystko. Ważna jest także sama treść. A na nią także narzekać nie możemy. Bowiem różnorodność potraw w tej księdze jest ogromna. Począwszy od różnego rodzaju zup, poprzez dania mięsne, tarty sałatki aż po desery. A każdy z nich jest dość krótko i prosto opisany. Poza nazwą danej potrawy ciut niżej dowiemy się jak długo trwa jej przygotowanie, jak długo musi ona się gotować/piec a także na ile porcji starczy nam jedzenia zrobionego z takiej ilości produktów jakie podane są w książce.
Natomiast jeszcze niżej znajdziemy tekst w dwóch kolumnach. Po lewej stronie wyszczególnione zostały wszystkie niezbędne do tej potrawy składniki, natomiast po prawej stronie - sposób jej wykonania. Opis jest dość krótki i łatwy do zrozumienia. Poszczególne czynności są tu wypunktowane, więc raczej trudno byłoby nam jakąś ominąć. Nie mam również żadnych zastrzeżeń jeśli chodzi o wydanie książki. Gruba sztywna okładka, wszywane strony wykonane z papieru bardzo dobrej jakości, piękne zdjęcia. No, muszę przyznać, że chętnie do tej książki zaglądam, a studiowanie poszczególnych przepisów sprawia mi ogromną przyjemność. A jeśli miałabym się do czegoś przyznać, to tylko do bardzo niewielkiej czcionki i braku zdjęć do każdej z zawartych w książce potraw. Tak, tego mi zdecydowanie najbardziej brakowało. Ale z drugiej strony, gdyby każde danie było dokładnie zobrazowane, to ta nasza książka choć już jest bardzo gruba, jeszcze bardziej "przybrałaby na wadze"
Podsumowując "Przepisy na cały rok" to bardzo ciekawa książka kucharska, która już zajęła honorowe miejsce w mojej kuchni. Zawiera ona zarówno proste dania na co dzień. Jak i te wykwintne w sam raz na różnego rodzaju przyjęcia. Jestem pewna, że będzie mi ona służyła jeszcze bardzo długo. Zatem polecam!
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2014/01/prze...