Kuchnia to serce każdego domu. Wiele razy wracamy do wspomnień dzieciństwa, kiedy to z mamą, babcią czy tatą przyrządzaliśmy różnego rodzaju potrawy, piekliśmy ciasteczka. To najlepsze miejsce spotkań z przyjaciółmi przy filiżance kawy czy herbaty.
Katarzyna Michalak znana jest z literatury obyczajowej, ostatnio również fantastyki i literatury erotycznej. Według mnie w każdym z tych gatunków odnajduje się dobrze. Jej książki są lekkie i przyjemne w odbiorze, pełne humoru oraz ciekawych tematów, które autorka podejmuje.
„Przepis na szczęście” to książka kulinarna, no może nie do końca, ale w przewadze. Podzielona jest na cztery pory roku, przypisane jednej z jej wcześniejszych bohaterek. Wracamy do Liliany z „Nadziei”, Bogusi ze „Sklepiku z niespodzianką”, (której notabene jeszcze nie znam), Ewy z Poziomki oraz Danusi z Wiśniowego Dworku. Każda z tych bohaterek przeszła wiele w swym życiu. Wiele przecierpiały, a w „Przepisie na szczęście” poznajemy ich dalsze losy i pewne podsumowania i decyzje, które podejmują. Jeśli jesteście ciekawi jak potoczy się dalsze życie bohaterek koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł.
Każdy z rozdziałów, pór roku jest obfity w różnego rodzaju przepisy adekwatne do bohaterek i okresów w roku. Znajdziemy tu smakowite przepisy na śniadania, obiady, kolacje czy desery.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko i to nie ze względu to mnóstwo przepisów. Przepisy również czytałam i zastanawiałam się czy może czegoś nie zrobić, gdyż gotować lubię a często już brak mi pomysłów na smakowity posiłek.
„Przepis na szczęście” to książka warta uwagi. Dla fanów autorki, wielbicieli gotowania. Ja miałam to szczęście, że książkę zakupiłam w zestawie z „Nastrojowym notatnikiem” na przepisy, w którym spiszę najciekawsze przepisy z książki i będę ucztować w kuchni.