Demony miłości

Recenzja książki Demony miłości
"Myślę, że nosisz w sobie ranę, głęboko w sercu, jak sam powiedziałeś. Chciałabym... chciałabym spróbować ją uleczyć, jeśli tylko mi pozwolisz".

Dwa lata temu dumna lady Jane odrzuciła oświadczyny Willa Lacey i pozwoliła, by ten wyszedł za kobietę, którą naprawdę kochał. Do tej pory dziewczyna nie mogła sobie znaleźć miejsca w sercu żadnego ukochanego, gdyż ciągle sprawował nad nią władzę ojciec. Dopiero udało się jej zaprzyjaźnić z pewnym mężczyzną, który postanowił, że wyrwie ją z niewoli ojca i weźmie z nią ślub, by tylko mogła wreszcie być wolna. Lady Jane była mu niezmiernie wdzięczna mimo tego, że dzieliła ich dosyć spora przepaść wiekowa. Po jakimś czasie jej mąż, a zarazem najlepszy przyjaciel, umarł ze starości i wtedy zaczęło się prawdziwe piekło. Jej "pasierbowie" chcieli pozbawić ją wszystkich rzeczy, w które zaopatrzył ją jej były mąż, ale Jane dostała posadę damy dworu u królowej Elżbiety I, więc jak najszybciej wyjechała z posiadłości Patonów i postanowiła wieść życie u boku królowej.

James Lacey wrócił z wojny w Niderlandach, jako kompletnie inny człowiek, którego nawet jego brat Will nie potrafi poznać. Zadania, które otrzymywał podczas wojny i widok umierających ludzi doszczętnie go zniszczył i sprawił, że stał się bardzo gwałtowny. Rodzina postanowiła, że najlepszym rozwiązaniem dla Jamesa będzie wyjazd z liczną grupą na odkrycie Nowego Lądu. Może za tymi wielkimi wodami Jamesowi uda się pozbyć swoich wewnętrznych demonów. Jednak dawne uczucie tej dwójki pozostaje niezmienne, nawet po dwóch latach rozłąki. Jane nie może posiąść się z radości, kiedy spotyka na dworze Jamesa, a i jemu również serce rośnie na samo spojrzenie na dziewczynę. Niestety pomiędzy nimi jest coraz więcej różnic i przeszkód, które uniemożliwiają im bycie razem. Czy Jane uda się uniknąć zaaranżowanego małżeństwa z mężczyzną, którego nigdy nie kochała? Czy ta dwójka ma szansę na to, by być razem?

"Miłość jest jednaka, dla księcia czy żebraka".

W Alchemii miłości mieliśmy przyjemność czytać o Ellie, córce alchemika, która nigdy nie miała łatwo w życiu. Nawet zamarzyła sobie, by wyjść za hrabiego Willa. O dziwo, marzenia się spełniają i w Demonach miłości możemy zobaczyć tę parę dwa lata po wydarzeniach z poprzedniej części. Byłam bardzo ciekawa o czym autorka napisze w Demonach miłości, gdyż wydawało mi się, że historia Ellie bardzo dobrze się skończyła, a tutaj okazuje się, że będę miała możliwość poznać dalsze losy kolejnej świetnej bohaterki, czyli lady Jane. Nawet nie potraficie sobie wyobrazić tego, jak bardzo szczęśliwa byłam z tego faktu. Jane jest niesamowicie interesującą postacią i byłam ciekawa, co mogło się u niej wydarzyć, gdyż wiedziałam, że autorka nie zostawi tak po prostu miłości Jamesa i Jane. Po przeczytaniu Demonów miłości jestem naprawdę zadowolona, z tego, co się wydarzyło.

Ostatnio doszłam do wniosku, że książki historyczne z wątkiem romansu mają na mnie dziwnie zbawienny wpływ. Coraz częściej sięgam po tego typu powieści i cały czas przekonuję się o tym, jak bardzo mi się podobają. Książki w stylu tych, jak Demony miłości są bardzo lekkie i czyta się je niesamowicie przyjemnie. Miałam wielką ochotę, by sięgnąć po coś tak szybkiego i miłego do czytania po powieści, która nie była dla mnie zbyt łatwą lekturą. Książka Eve Edwards idealnie spełniła swoje zadanie. Przy jej czytaniu przeniosłam się do całkowicie innego świata, który tak bardzo kocham, czyli do Anglii - tym razem w czasach panowania Elżbiety I z dynastii Tudorów. Tego typu lektury lubię najbardziej, gdyż Anglia jest dla mnie jak drugi dom, więc to naturalne, że nie mogę się doczekać tego, żeby przeczytać jakąś powieść osadzoną w historycznych czasach tego kraju. Chociaż to naprawdę dziwne, że z własnej woli sięgam po książki z wątkiem historycznym, gdyż ten przedmiot jest jednym z moich największych szkolnych koszmarów. No ale cóż, czego czytanie nie robi z człowiekiem?

W związku z tym, że uwielbiam powieści osadzone w historycznych czasach Anglii dużą uwagę przywiązuję do tego, jak autor przedstawił panujące wówczas realia. Pierwszą część wychwalałam za to, jak wiernie Eve Edwards oddała rzeczywistość tamtych czasów, gdyż powieść naprawdę miała w sobie wszystko i przez nią czułam się, jakbym cofnęła się kilka wieków w czasie. Natomiast w Demonach miłości nie było już na ten temat tak kolorowo, dlatego moja ocena względem tej powieści nieco zmalała. Czytelnik dalej może odczuć czasy elżbietańskie, jednak nawet pomimo obecności w książce samej królowej Elżbiety I to spojrzenie na realia tamtych czasów jest nieco rozmyte. W Alchemii miłości niemal cała książka krzyczała o tym, jakie dokładnie prawa tam panowały, jak ubierały się kobiety i kto był największym nieprzyjacielem Anglików. Tutaj nieco to się zatarło i jedyne, o czym możemy przeczytać to o tym, że ludzie bardzo niemile postrzegali osoby czarnoskóre. Wydaje mi się, że gdyby autorka nieco bardziej popracowała nad przedstawieniem Anglii za panowania Elżbiety I to oceniłabym tę powieść o wiele wyżej. Zresztą, poprzednia część wywarła na mnie naprawdę spore wrażenie ze względu na fakt, jak bardzo radykalni potrafili być anglikanie i jak bardzo nienawidzili katolików. W Demonach miłości jedynie własne mury, które budowali wokół siebie bohaterowie, przeszkadzały Jane i Jamesowi w byciu razem.

Jane to taka postać, której nie da się nie lubić. Już w Alchemii miłości przyciągnęła dużo mojej uwagi, a rozstrzygnięcia jej uczuć do Jamesa wprost nie mogłam się doczekać. I otrzymałam dokładnie to, co chciałam - cała książka poświęcona tym bohaterom! I jak tu nie być w siódmym niebie? Mimo tego, że nieco sobie przed chwilą ponarzekałam na odwzorowanie realiów tamtych czasów, to powieść jest jak najbardziej godna uwagi. Ja naprawdę bardzo polubiłam wszystkie wydarzenia w rodzie Lacey oraz ich miłosne wzloty i upadki. Niestety jedno jest pewne: jeśli nie lubicie książek, w których miłość wiedzie prym to nie powinniście sięgać po Demony miłości. Jak sama nazwa wskazuje wszystkie wydarzenia oscylują wokół uczucia dwojga bohaterów, więc jeśli nie lubicie takich ckliwych powieści to raczej tej nie zniesiecie. Ja z nią natomiast spędziłam naprawdę mile czas, gdyż to taka książka, przy której można się odprężyć i zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości.

Czasami naiwne książki są dobre. Nawet bardzo dobre. Dla mnie właśnie takie były Demony miłości. Nie można powiedzieć, że ta powieść jest wysokich lotów, ale prawda jest taka, że idealnie spełnia rolę wciągającej, lekkiej i świeżej książki do odprężenia się. Zdecydowanie to dobra lektura na tę zimową porę - wystarczy tylko zakopać się pod koc, wziąć w dłonie kubek z ciepłym napojem i czytać o pięknym uczuciu dwojga głównych bohaterów Demonów miłości. W końcu miłości nigdy za wiele, prawda? Jeśli więc szukacie powieści, z którą spędzicie kilka miłych wieczorów i która pozwoli Wam zapomnieć o otaczającej Was rzeczywistości to z całą pewnością ta książka będzie idealna. Ja ze swojej strony ją bardzo polecam i wystarczy mi tylko czekać na kolejne tomy, żebym mogła na nowo zanurzyć się w tej historii.

" - A on jest po prostu durniem.
- Skoro tak, ja jeszcze bardziej zdurniałam, zakochując się w nim".
0 0
Dodał:
Dodano: 22 XII 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 200
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anka
Wiek: 27 lat
Z nami od: 15 V 2012

Recenzowana książka

Demony miłości



Drugi tom „Kronik rodu Lacey” przenosi czytelników w barwne i fascynujące czasy Anglii Tudorów. Lady Jane Rievaulx, dwórka królowej Elżbiety I, oczekuje przybycia na dwór Jamesa Laceya. Uczucie tych dwojga przez lata było poddawane wielu próbom. Niegdyś James, uciekając przed demonami własnej duszy, wybrał się w niebezpieczną podróż do Ameryki. Lady Jane zaś została skazana na małżeństwo z niech...

Ocena czytelników: 4.4 (głosów: 5)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0