„Książka, która pokochają wielbiciele Erica-Emmanuela Schmitta” przeczytałam na okładce i – jako wielbicielka Schmitta – postanowiłam się przekonać. I nie jestem rozczarowana. Mimo że książki obu autorów są od siebie różne to obaj potrafią opowiedzieć piękne historie prostym językiem i skłonić czytelnika do refleksji.
„Szukając Noel” to książka piękna, choć w dużej mierze smutna. Dla Marka Smarta życie straciło sens – nie dogaduje się z ojcem, z powodu kłopotów finansowych musiał rzucić studia, a o śmierci ukochanej matki dowiaduje się już po jej pogrzebie. Postanawia skończyć ze swoim życiem, ale gdy jedzie zrealizować swój zamiar na domiar złego psuje mu się samochód.
W kawiarni, do której udaje się w poszukiwaniu telefonu poznaje Macy – dziewczynę, która ma za sobą jeszcze gorsze doświadczenia. Po śmierci matki została odebrana ojcu alkoholikowi i rozdzielona z ukochana młodszą siostrą – Noel. Sama została zaadoptowana przez rodzinę, w której była bez przerwy bita i poniżana. Uciekła stamtąd w wieku 15 lat. Udało jej się uciec od przeszłości i wyrosnąć na dobrego człowieka, ale nigdy nie przestała myśleć o siostrze. Jej największym marzeniem jest odnalezienie Noel.
Tamtego dnia, w tej małej kawiarni, nad kubkiem czekolady dwoje ludzie – Mark i Macy – połączyli swoje losy i wyruszyli razem w podróż, aby odnaleźć Noel. A także coś bardzo ważnego...
„Szukając Noel” to historia, która wzrusza. Dwoje zagubionych w życiu ludzi, którzy maja swoje małe i duże problemy. Swoje sekrety, lęki i smutki. Doświadczyli w życiu wiele zła, cierpienia i samotności. Każdy kolejny krok pozwala im nie tylko zbliżyć się do siebie, ale również rozwiązać trudne sprawy z przeszłości. Dla Macy taką sprawą jest czas dzieciństwa. Dla Marka – jego trudne stosunki z ojcem.
Autor pisze prostym językiem, bez zbędnych ozdobników o prawdach „tak oczywistych, że trzeba je wciąż i wciąż powtarzać”. Sporo tu myśli, które nazwać by można „złotymi myślami”. I sporo uczucia...
Z przyjemnością sięgnę po każdą następną książkę tego autora. A jego „Stokrotki...” koniecznie muszę nadrobić.
„Pamiętaj, liczy się wyłącznie miłość”
Gdy Mark był dzieckiem, mama opowiadała mu, że anioły czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię. Gdy dorósł, zwątpił w te słowa. Kiedy jednak znalazł się na samym dnie, ponownie w nie uwierzył.
Mark Smart był życiowym nieudacznikiem, który nigdzie nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca. Los postawił jednak na jego drodze niezwykłą dziewczynę -...