Pierwsza część serii Denazen, mimo kilku niuansów, podobała mi się. Była to jedna z pierwszych powieści z motywem ponadludzkich możliwości dotyku bohatera z jakimi się spotkałam, stąd pomysł wydał mi się oryginalny i ciekawy. Na dodatek klimat, choć dostosowany do języka i zachowań dzisiejszej młodzieży, całkiem przypadł mi do gustu. Z chęcią więc sięgnęłam po Toksynę, by dowiedzieć się, jak dalej potoczyły się losy bohaterów.
Deznee i inne szóstki trzymają się razem. Dziewczyna cieszy się z bliskości ukochanego Kale'a. Oboje próbują nie przejmować się myślą o tym, co może knuć Denazen. Pewnego dnia jednak wszystko staje na głowie. Dez traci odporność na dotyk Kale'a, chłopak staje się dla niej śmiertelnym zagrożeniem.
Na horyzoncie pojawia się piękna Jade, która ma dar niwelowania umiejętności szóstek. Jej zadaniem jest pomoc Kale'owi, by potrafił okiełznać swoją moc. Bliskość Jade działa Dez na nerwy, czuje w niej konkurencję o uczucie Kale'a. Kale również ma powody do zazdrości, Alex trzyma się niebezpiecznie blisko Dez i nawet udaje mu się ratować ją z opresji. Co więcej - on bez problemu może dotykać dziewczynę.
Deznee natomiast skrywa przed wszystkimi potworną tajemnicę. Ojciec, chcąc odzyskać swoją największą broń jaką jest ukochany córki, otruł ją i obiecał antidotum w zamian za doprowadzenie do Denazen utraconej szóstki...
O ile w pierwszej części polubiłam wyszczekaną Dez, tak w drugiej dała mi się nieco we znaki. Denerwowały mnie jej nieracjonalne wybory, wątek zazdrości o Jade również był nieco ciężki do strawienia. Autorka jeszcze bardziej naznaczyła bohaterkę buntowniczym charakterkiem, a tekst starała się jeszcze mocniej "wymłodzieżowić". Dziwne, niby slangowe zwroty typu bezpieczniki mu wywalały (w kontekście Kale'a, który się zdenerwował), są w moim odczuciu częstsze i mniej przemyślane niż w pierwszym tomie Denazen.
Jus Accardo nieco zwolniła też z akcją. Momenty pogoni i walki z agentami Denazen były dość chaotyczne i jakby na siłę przeciągane. Książka obfituje jednak w mniej lub bardziej niespodziewane zwroty wydarzeń oraz silnie emocjonalne momenty. Nie czułam się znudzona czytając Toksynę, a brnięcie przez kolejne strony było doświadczeniem przyjemnym.
Nie mogę też nie zwrócić uwagi na momenty bliskości między bohaterami. Książka jest kierowana do młodzieży i sama nie wiem, czy takie ujmowanie związku i cielesności powinno znaleźć się w powieści dla nastolatków.
Według mnie cała seria Denazen jest możliwością do przeżycia ciekawej i dynamicznej przygody z jej bohaterami. Czyta się ją szybko i bez znudzenia, wyraziste postaci nadają jej charakteru, wydarzenia wciągają, a zamykając Toksynę przychodzi niedosyt i oczekiwanie na część trzecią.
[
http://waniliowe-czytadla.blogspot.com]