Apokalipsa zombie? To ostatnio dość popularny temat, przez co ciężko znaleźć w tym coś oryginalnego. Jednak pamiętacie może książkę pdt. "Feed", którą wielu zachwala, w tym ja? Otóż "Deadline" to jej kontynuacja - to słowo brzmi dla mnie złowieszczo. W końcu zawsze zamartwiamy się, czy utrzyma ten sam poziom, czy będzie lepsza, czy gorsza. Jakie rozwiązanie wprowadzi autor i ogólnie co się będzie dziać. Sięgając po drugi tom w głowie miałam mętlik. Z racji zakończenia "Feed" nie miałam pojęcia jak będzie przebiegać dalsza historia. Okazuje się, że Mira Grant i jej kunszt pisarski nie zawiodą nawet najwybredniejszych czytelników.
Akcja "Deadline" ma miejsce rok po wydarzeniach z poprzedniej części. Tym razem głównym bohaterem zostaje Shaun, który już na pierwszych stronach zostaje wciągnięty w wielki spisek. Otóż w drzwiach jego domu pojawia się dopiero co uśmiercony członek Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom. Jednak jeśli jest martwy, to dlaczego oddycha i nie jęczy jak zombie. Upozorowana śmierć - najkrótsze wytłumaczenie. Shaun i reszta ekipy z Przeglądu Końca Świata zostaje zapoznana ze ściśle tajnymi dokumentami na temat wirusa Kellis - Amberlee. Coś tutaj jednak nie pasuje. Blogerzy ruszają w świat pełen upiornych stworzeń na poszukiwanie prawdy.
"Przegląd Końca Świata" ponownie bierze zamiary ponad siły i pakuje się w ogromne niebezpieczeństwo. Tym razem to sama walka z wirusem, jego nowymi szczepami i szansą na lekarstwo(?). W całym kraju aż wrze od spisku na skalę światową, jednak czy blogerzy dobiją się do prawdy. Odkryją na czym to wszystko polega. Jednak najważniejsze jest to, czy przeżyją.... Apokalipsa czai się tuż za rogiem. Co na to Shaun? Otóż opija się hektolitrami coli i stara zachować zdrowy umysł - to nie jest łatwe zadanie.
"Deadline" tak jak i poprzedniczka pdt. "Feed" są książkami, których horrorem ciężko nazwać. Zombie są jakby kropelką tabasco, zaostrzają całe danie i nadają mu wyrazistego smaku. W tej trylogii chodzi o coś więcej, niż z początku może się wydawać. To sensacja i thriller polityczny w jednym. Idealna mieszanka. Kolejną znakomitą przyprawą są oryginalni bohaterowie. Każdy z nich ma indywidualny charakter i sposób prowadzenia dialogu. Od Shauna i Becks uzyskujemy trochę rozbrajających ripost i zgrywania twardzieli, od Alarica skrywania się za biurkiem itp. W tej części możemy spodziewać się większego nacisku na uczucia bohaterów. Poznajemy ich o wiele bliżej, niż w poprzedniej części.
Mira Grant stworzyła tak dobrze skonstruowany i realistyczny świat, że nie mieści się to w głowie. Już podczas czytania pierwszej części byłam pod wrażeniem. Z racji tego, że kolejny tom nie obniżył poziomu zbieram szczękę z podłogi. Autorka zadbała o najmniejsze szczegóły. Przedstawia nam historię utworzenia Kellis-Amberlee. Jego mutacje i w jaki sposób działa na człowieka. Do tego dochodzi polityka świata. Wszystko zapięte na ostatni guzik.
Osoby, które mają za sobą "Feed" wiedzą, że autorka gustuje w zwrotach akcji. Tutaj także ich nie zabraknie. Spodziewacie się jednego, czy dwóch? Nie, to za mało. Mira Grant przyszykowała dla Was lekturę, która rozłoży na łopatki. Już wszystko się układa? Bohaterowie wracają do domu? Zaraz koniec historii i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie? Chyba zaraz wybuchnę śmiechem. W świecie wykreowanym przez autorkę nie ma szczęśliwych zakończeń, a przede wszystkim przewidywalnych. Po przerzuceniu ostatnich stron "Deadline" nie potrafiłam sklecić porządnych zdań. Byłam w tak dużym szoku, że nie wiedziałam co ze sobą począć. Po raz pierwszy od dawna lektura wywołała u mnie tyle emocji.
Polecam, co innego mogę zrobić? To powieść, która nie może się nie spodobać. Świat Miry Grant nie jest tak prosty do opuszczenia. Wciąga i nie puszcza. Osobiście nie mogę doczekać się kolejnej części, tym samym kończącej trylogię. Jestem ciekawa co autorka nam zaserwuję. Tym razem będę jednym z najgorszych rodzajów czytelników. Tych zbyt wymagających. Dlaczego? Po prostu nie wyobrażam sobie, żeby Mira Grant mogła zepsuć tak genialną historię jaką jest "Przegląd Końca Świata".
Ocena: 8/10
[recenzje-bezimiennej.blogspot.com]