Jak każda kobieta, uwielbiam gotować i piec. Właśnie dlatego byłam strasznie ciekawa książki Katarzyny Michalak – Przepis na szczęście, która zawiera przede wszystkim naprawdę ogromną ilość przepisów. Oczywiście fakt, że Kasia jest jedna z moich ulubionych autorek, także miał swój udział w wyborze tej pozycji. Dodatkowo, znajdziemy w niej także cztery opowiadania o bohaterkach, które już dobrze znamy i kochamy. Dzięki temu po raz kolejny zagościmy z wizytą u Bogusi, Liliany, Danusi oraz Ewy. Jest to w sumie takie małe pożegnanie z tymi bohaterkami, autorka po raz ostatni pozwala nam podejrzeć ich życie i przekonać się jak się ono ułożyło od momentu, w którym się z nimi rozstawałyśmy. Natomiast dalsze życie tych postaci to już… niewiadoma z punktu widzenia Tej Michalak, a nasze wyobraźnie mogą szaleć do woli. Ale nie o tym miało być, tylko o Przepisie na szczęście.
Pierwsze o czym musze napisać to przecudowna okładka, która urzeka i podbija serce od pierwszego wejrzenia. No i ten tytuł… mówiący niby tak wiele, a jednocześnie pozostawiający w niewiedzy na temat tego jaka treść skrywa się pod okładką. Obok tej książki nie da się po prostu przejść obojętnie. Wiele razy byłam świadkiem gdy w empiku ktoś po spojrzeniu i przeczytaniu tytułu z daleka, po prostu podchodził do półki i zaczynał oglądać książkę z każdej strony. Gro osób po takich oględzinach, wychodziło z nią pod pachą.
A co w środku? W środku znajdziemy przepisy podzielone tematycznie według… pór roku. To samo tyczy się opowiadań, od których rozpoczyna się każda część. Jak łatwo się domyślić wszystkie sytuacje o jakich mamy okazję czytać, rozgrywają się w scenerii wiosennej, letniej, jesiennej lub zimowej. Wracając jednak do przepisów, oprócz głównego podziału, autorka wdrożyła także podkategorie. Możemy więc znaleźć przepisy odpowiednie na śniadania, obiady i desery. Są tu także przepisy odpowiednie na Wielkanocny lub Bożo Narodzeniowy stół. Jednak to co mnie najbardziej urzekło, to fakt iż w jednym miejscu znajdują się wszystkie smakowitości, których sposób wykonania mogliśmy poznać po przez lekturę Sklepiku z niespodzianką. Bogusia. Wreszcie nie muszę latać po całej książce, aby znaleźć to na co akurat w danym momencie nachodzi mnie ochota (
).
Sposób przygotowania każdego dania jest naprawdę dobrze opisany. Autorka krok po kroku przeprowadza nas przez poszczególne jego etapy, w kilku miejscach podając również uproszczony schemat.
Podsumowując. Przepis na szczęście to naprawdę fajna i zupełnie inna książka kucharska, niż te które znam z półki mojej mamy. Na pewno warto mieć ją w swojej biblioteczce .
http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2013/11/przepis-na-szc...